KĄCIK LITERACKI – ROK 1984 [GEORGE ORWELL].

Posted: 12 marca 2016 in KĄCIK LITERACKI

1984+orwellROZMOWA GŁÓWNEGO BOHATERA [WINSTONA SMITHA] Z NOWYM WSPÓŁWIĘŹNIEM I PRZYJACIELEM

Na korytarzu rozległ się miarowy stukot butów. Stalowe drzwi otworzyły się z głośnym zgrzytem. Młody oficer o zgrabnej sylwetce opiętej czarnym mundurem, niemal całym z lśniącej, wypolerowanej skóry, i o bladej, surowej twarzy podobnej do woskowej maski wmaszerował sprężystym krokiem do środka i dał znak strażnikom, żeby wprowadzili eskortowanego więźnia. Do celi, powłócząc nogami, wszedł poeta Ampleforth. Drzwi zatrzasnęły się z głuchym łoskotem.

Ampleforth obrócił się niepewnie w lewo, potem w prawo, jakby szukał drugich drzwi, przez które mógłby wydostać się na zewnątrz, po czym zaczął chodzić tam i z powrotem. Jeszcze nie dostrzegł Winstona. Jego niespokojny wzrok przesuwał się po ścianie mniej więcej metr nad głową siedzącego. Ampleforth był bez butów; duże brudne palce u nóg wyłaziły przez dziury w skarpetkach. Najwyraźniej nie golił się od kilku dni. Twarz aż po kości policzkowe pokrywał szczeciniasty zarost, nadając jej bandycki wygląd, dziwnie nie pasujący do dużego, ale słabego ciała i nerwowych ruchów.

Winston otrząsnął się nieco z letargu. Choćby miał narazić się na wrzaski teleekranu, musiał odezwać się do Amplefortha. Istniał cień prawdopodobieństwa, że to właśnie poeta przekaże mu żyletkę.

– Ampleforth – rzekł.

Teleekran milczał. Ampleforth zatrzymał się, lekko zaskoczony. Powoli przeniósł wzrok na Winstona.

– A, Smith! – zawołał. – Ty również!

– Za co cię zamknęli?

– Prawdę mówiąc… – Usiadł ciężko na ławie naprzeciw Winstona. – Jest tylko jedna zbrodnia [myślozbrodnia], nie?

– I ty ją popełniłeś?

– Na to wygląda.

Przyłożył dłoń do czoła i trzymał ją tak przez chwilę, jakby usiłował sobie coś przypomnieć.

– Nie ma jak temu zapobiec. Zdołałem odgrzebać w pamięci jeden jedyny moment, kiedy mogłem ją popełnić. Tak, postąpiłem bardzo nierozważnie. Przygotowywaliśmy ostateczne wydanie poezji Kiplinga. Pozwoliłem, żeby na końcu jednego wersu pozostało słowo „Bóg”. Nie miałem wyjścia! – zawołał niemal z oburzeniem, unosząc głowę, by spojrzeć na Winstona. – Nie dało rady tego zmienić. Konieczny był rzeczownik, pełny rym męski do słowa „głóg”. Znalazłem czterdzieści, lecz żaden nie pasował. Przez wiele dni łamałem sobie głowę, aż w końcu dałem za wygraną. Więcej takich stów po prostu nie ma! – ROK 1984 [GEORGE ORWELL].

Możliwość komentowania jest wyłączona.