Archiwum dla Styczeń, 2014

Seria “ARGUMENTY ZA WIARĄ” ma na celu pokazanie, że chrześcijaństwo i ogólnie wiara w Boga nie jest czymś co wymaga całkowitego wyłączenia myślenia. Cykl ten może nie da niezbitego 100% dowodu na istnienie Boga (nie taki jest jego cel), lecz powinien sprawić, aby przynajmniej niektóre osoby niewierzące zmieniły swoją postawę z bezmyślnego wyśmiewania chrześcijaństwa w założenie, że “być może coś w tym jest”. Z kolei osoby już wierzące być może wzmocnią swoją wiarę po kolejnych wpisach z tej serii.

jesus__i_am_the_resurrection_by_otaku1811-d38kqi7Trzeba wiedzieć, że choć w świecie grecko-rzymskim istnieje wielkie bogactwo wierzeń na temat życia po śmierci, to w ogóle nie występuje tam pojęcie „zmartwychwstania”. W praktyce Pliniusz, Ajschylos, Homer, Cyceron i rozmaici inni pisarze mówią coś w tym sensie: „Wiemy, oczywiście, że nie ma czegoś takiego jak zmartwychwstanie”.

Jednocześnie Żydzi wypracowali całkiem sprecyzowaną teologię zmartwychwstania i wierzyli, że na końcu dziejów lud Boży cieleśnie powstanie z martwych (nigdy wcześniej). Czynnik czasowy jest tu bardzo istotny, ponieważ chrześcijanie w świecie zachodnim używają słowa zmartwychwstanie w ogólnikowym sensie – jako oznaczającego „życie po śmierci” – którego to znaczenia nie miało ono nigdy w świecie starożytnym. Było to zawsze słowo bardzo konkretne, oznaczające to, co ja nazywam życiem po życiu po śmierci. Innymi słowy, najpierw umieramy, jesteśmy martwi i nieżywi w sensie cielesnym, a następnie „zmartwychwstajemy”, co znaczy, że rozpoczynamy nowe życie w sensie cielesnym, nowe życie po „życiu po śmierci” — cokolwiek może znaczyć to ostatnie wyrażenie.

Możemy prześledzić sposób, w jaki wiara w „zmartwychwstanie” pojawia się w judaizmie. Zmartwychwstanie jest procesem dwuetapowym. Bezpośrednio po śmierci znajdujemy się w miejscu tymczasowym czy w stanie przejściowym, następnie zaś przechodzimy do zupełnie nowego życia zwanego „zmartwychwstaniem”. Gdy pisałem swoją książkę, dużą przyjemność sprawiło mi porównanie żydowskich wierzeń w życie po śmierci z podobnymi wierzeniami całego świata starożytnego. Również wewnątrz samego judaizmu istnieją istotne różnice pod tym względem. Faryzeusze wierzyli w zmartwychwstanie i wydaje się, że wiarę tę podzielała większość wyznawców judaizmu palestyńskiego w czasach Jezusa. Saduceusze w ogóle nie wierzyli w życie po śmierci, a już z pewnością nie wierzyli w zmartwychwstanie. Z kolei tacy ludzie jak Filon i być może esseńczycy (choć to jest sporne) wierzyli w jednoetapową bezcielesną nieśmiertelność, czyli że po śmierci idziemy od razu tam, gdzie mamy iść, i tam już zostajemy i nie doświadczamy późniejszego zmartwychwstania.

Jest to tym bardziej interesujące, że we wszystkich społeczeństwach, jakie badano pod tym względem, wierzenia dotyczące życia po śmierci są bardzo konserwatywne. W obliczu śmierci ludzie są skłonni zwracać się ku znanym sobie wierzeniom i praktykom, ku miejscom, z których pochodzą, ku temu, co przy okazji obrzędów pogrzebowych zaleca ich tradycja, rodzina bądź wioska. A zatem jest rzeczywiście czymś zdumiewającym, że wszyscy znani nam wcześni chrześcijanie aż do końca drugiego wieku, kiedy to gnostycy zaczęli używać słowa „zmartwychwstanie” w całkiem innym sensie (to jednak pozostawmy na boku) – wszyscy znani nam wcześni chrześcijanie przez pierwsze cztery bądź pięć pokoleń wierzyli w przyszłe zmartwychwstanie cielesne, mimo że większość z nich wywodziła się ze świata pogańskiego, gdzie tego typu pomysły uchodziły za wierutne brednie.

Popularny współczesny mit głosi, że to dopiero my, którzy mamy postoświeceniową naukę, odkryliśmy, iż nieżywi nie powstają z martwych. Ludzie starożytności, biedacy, byli nieoświeceni, wskutek czego wierzyli we wszystkie te szalone cudy. Jednak takie myślenie jest po prostu fałszywe. Nawiązuje do tego wspaniała wypowiedź C. S. Lewisa. Mówiąc o dziewiczym poczęciu Jezusa, powiada on, że Józef martwił się ciążą Marii nie dlatego, że nie wiedział, skąd się biorą dzieci, ale właśnie dlatego, że doskonale to wiedział.

Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem Jezusa. Ludzie starożytności byli pełni niedowierzania w obliczu chrześcijańskiej relacji o zmartwychwstaniu, ponieważ doskonale wiedzieli, że gdy ludzie umierają, to pozostają martwi.

A zatem okazuje się – i jest to dla mnie absolutnie fascynujące – że we wczesnym chrześcijaństwie możemy znaleźć kilka modyfikacji klasycznych wierzeń żydowskich dotyczących zmartwychwstania.

### Po pierwsze, zamiast zmartwychwstania, które miało być udziałem całego ludu Bożego na końcu dziejów, pierwsi chrześcijanie mówili o tym, że już wcześniej stało się ono udziałem jednego człowieka. Tymczasem, o ile wiemy, żaden Żyd z pierwszego wieku nie wierzył, by choćby jeden człowiek mógł zostać wskrzeszony przed wszystkimi innymi. Mamy tu zatem zasadniczo nową ideę, w którą jednak wszyscy uwierzyli.

### Po drugie, chrześcijanie wierzyli, że zmartwychwstanie pociągałoby za sobą przemienienie ciała fizycznego. Wydaje się, że ci Żydzi, którzy wierzyli w zmartwychwstanie, wyznawali dwie koncepcje. Jedni mówili, że w wyniku zmartwychwstania wytworzy się ciało fizyczne dokładnie takie, jak to teraz, inni zaś utrzymywali, że będzie to ciało świetliste, świecące niczym gwiazda. Wcześni chrześcijanie nie mówili nic takiego. Mówili o nowym rodzaju cielesności — wyraźnie widać to u Pawła, ale nie tylko u niego – nowym rodzaju wcielenia, które jest zdecydowanie cielesne w tym sensie, że trwałe i materialne, ale przemienione w taki sposób, że teraz jest niepodatne na ból, cierpienie ani śmierć. To jest coś absolutnie nowego. Judaizm nie zna takiej koncepcji zmartwychwstania.

### Po trzecie, ma się rozumieć, pierwsi chrześcijanie wierzyli, że Mesjasz zmartwychwstał, w co nie wierzył żaden Żyd czasów drugiej świątyni, ponieważ według judaizmu drugiej świątyni Mesjasz nigdy nie miał zostać zabity. I to było zatem nowością.

### Po czwarte, chrześcijanie posługiwali się ideą „zmartwychwstania” w całkowicie nowy sposób. W ramach judaizmu pojęcie to było używane jako metafora powrotu z wygnania, co widać w 37 rozdziale księgi Ezechiela. Tymczasem w ramach wczesnego chrześcijaństwa — mam tu na myśli bardzo wczesne chrześcijaństwo, na przykład Pawła – mówi się o nim w połączeniu z chrztem, świętością i rozmaitymi innymi aspektami życia chrześcijańskiego, których judaizm z pewnością nie uwzględniał
posługując się słowem „zmartwychwstanie”. To znów dowodzi radykalnej innowacji, odejścia od kształtu, jaki pojęcie to miało w światopoglądzie żydowskim.

Po piąte, przekonujemy się, że najwcześniejsi chrześcijanie zaczynają myśleć o „zmartwychwstaniu” jako o czymś, w czym lud Boży już teraz ma swój udział. Chrześcijanie czują się powołani do pracy razem z Bogiem w celu spełnienia tego, co rozpoczęło się w Wielkanoc, aby w ten sposób przyspieszyć nadejście nowego świata, który Bóg w końcu uczyni. To również jest całkiem nowe, choć wytłumaczalne jedynie jako mutacja wewnątrz judaizmu.

### Po szóste, odkrywamy, że we wczesnym chrześcijaństwie idea „zmartwychwstania” przestała być doktryną jedną z wielu, wprawdzie ważną, ale nie najważniejszą – jak to było w judaizmie – a stała się sednem wszystkiego. Wyjmijcie ją na przykład z listów św. Pawła, lub z Pierwszego Listu św. Piotra, Objawienia św. Jana lub z pism Ojców Kościoła z drugiego wieku, a zniszczycie całą ich strukturę. Musimy wyciągnąć stąd wniosek, że musiało się wydarzyć coś, co przeniosło „zmartwychwstanie” z obrzeży do samego środka – co uczyniło je osią całego systemu.

### I wreszcie po siódme, odkrywamy, że we wczesnym chrześcijaństwie praktycznie nie było konkurencyjnych wierzeń na temat tego, co dzieje się po śmierci. W judaizmie było kilka różnych punktów widzenia, w świecie pogańskim było ich jeszcze więcej, ale we wczesnym chrześcijaństwie tylko jeden: samo zmartwychwstanie. Zważywszy na konserwatyzm poglądów większości ludzi w kwestii życia po śmierci, jest to niezwykłe. Naprawdę wygląda to tak, jakby najwcześniejsi chrześcijanie mieli dobry powód, aby przemyśleć na nowo nawet ten najbardziej osobisty i najważniejszy element wiary. A gdy spojrzymy na poglądy wczesnego chrześcijaństwa, widzimy, że wcześni chrześcijanie nie byli zgodni w bardzo wielu sprawach, a jednocześnie niesamowicie jednomyślni nie tylko co do wiary w zmartwychwstanie, ale i co do tego, jak ono przebiega i jakie ma skutki.

Zmusza nas to jako historyków do zadania bardzo prostego pytania: dlaczego wszyscy znani nam wcześni chrześcijanie od najwcześniejszych udokumentowanych czasów wyznawali ów nowy, ale niezwykle jednomyślny pogląd na zmartwychwstanie?

Jest to autentycznie interesująca kwestia historyczna sama w sobie. Ma się rozumieć, że wszyscy znani nam wcześni chrześcijanie powiedzieliby: „Mamy taki pogląd na zmartwychwstanie ze względu na naszą wiarę w Jezusa”. Gdyby, jak przypuszcza wielu sceptycznych naukowców, idea, że Jezus zmartwychwstał, zaczęła kiełkować dopiero po dwudziestu lub trzydziestu latach istnienia chrześcijaństwa, to we wczesnym chrześcijaństwie znaleźlibyśmy mnóstwo nurtów, w których zmartwychwstanie nie odgrywałoby istotnej roli – a gdyby nawet była o nim mowa, to przedstawiane byłoby inaczej niż we wczesnym chrześcijaństwie. A zatem powszechność i jednolitość wierzeń wczesnych chrześcijan na temat zmartwychwstania każe nam uznać, że w owym czasie z pewnością wydarzyło się coś, co ukształtowało i zabarwiło cały ruch wczesnochrześcijański.

„BÓG ISTNIEJE” – ANTHONY FLEW [fragment rozmowy z N.T. Wrightem – jednym z najbardziej szanowanych krytyków NT]

Seria “ARGUMENTY ZA WIARĄ” ma na celu pokazanie, że chrześcijaństwo i ogólnie wiara w Boga nie jest czymś co wymaga całkowitego wyłączenia myślenia. Cykl ten może nie da niezbitego 100% dowodu na istnienie Boga (nie taki jest jego cel), lecz powinien sprawić, aby przynajmniej niektóre osoby niewierzące zmieniły swoją postawę z bezmyślnego wyśmiewania chrześcijaństwa w założenie, że “być może coś w tym jest”. Z kolei osoby już wierzące być może wzmocnią swoją wiarę po kolejnych wpisach z tej serii.

Love-is-the-master-key-that-opens-the-gates-of-happiness

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.

miłość nie dopuszcza się bezwstydu

Seria “ARGUMENTY ZA WIARĄ” ma na celu pokazanie, że chrześcijaństwo i ogólnie wiara w Boga nie jest czymś co wymaga całkowitego wyłączenia myślenia. Cykl ten może nie da niezbitego 100% dowodu na istnienie Boga (nie taki jest jego cel), lecz powinien sprawić, aby przynajmniej niektóre osoby niewierzące zmieniły swoją postawę z bezmyślnego wyśmiewania chrześcijaństwa w założenie, że “być może coś w tym jest”. Z kolei osoby już wierzące być może wzmocnią swoją wiarę po kolejnych wpisach z tej serii.

timelessnessJeśli potraktować Ewangelię wyłącznie jako ludzką i historyczną opowieść, zdumiewa, jak mało jest odniesień w spisanych słowach Chrystusa do Jego czasów. Nie chodzi mi o szczegóły z epoki, z których przemijalności zdaje sobie sprawę nawet człowiek z epoki. Chodzi mi o podstawy, które nawet najmądrzejszy człowiek często mgliście traktuje jak wieczne. Arystoteles na przykład był prawdopodobnie najmądrzejszym i najmniej ograniczonym człowiekiem, jaki kiedykolwiek żył na świecie. Swoje myślenie opierał bez zastrzeżeń na podstawach, które zasadniczo, mimo wszystkich przemian społecznych i historycznych, pozostały rozumne i trwałe. Arystoteles żył jednak w świecie, w którym posiadanie niewolników uważane było za równie naturalne jak posiadanie dzieci. Dlatego też pozwolił sobie na poważne rozróżnienie między niewolnikiem a człowiekiem wolnym.

Chrystus, tak samo jak Arystoteles, żył w świecie, który przyjmował niewolnictwo za pewnik. On sam nie sprzeciwiał się też szczególnie niewolnictwu. Zapoczątkował ruch, który mógł istnieć w świecie uznającym niewolnictwo. Zapoczątkował jednak także ruch, który mógł istnieć w świecie pozbawionym niewolnictwa. Chrystus nigdy nie posłużył się sformułowaniem, które uzależniałoby Jego filozofię od istnienia porządku społecznego, w którym nauczał. Mówił jak ktoś, kto zdaje sobie sprawę, że wszystko jest ulotne – nie wyłączając tych rzeczy, które były wieczne, zdaniem Arystotelesa. W tamtych czasach cesarstwo rzymskie znaczyło tyle co orbis terrarum, czyli było synonimem świata. Chrystus jednak nigdy nie uzależnił swojej nauki moralnej od istnienia imperium rzymskiego ani nawet od istnienia świata. „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”.

„CZŁOWIEK WIEKUISTY” – G.K CHESTERTON

ZOBACZ TAKŻE–> https://znanichrzescijanie.wordpress.com/2013/11/01/argumenty-za-wiara-20-czy-bajkopisarz-wymyslilby-cos-takiego/

ARGUMENTY ZA WIARĄ#20A Kto i po co wymyśliłby śmierć Chrystusa akurat poprzez ukrzyżowanie?

Seria “ARGUMENTY ZA WIARĄ” ma na celu pokazanie, że chrześcijaństwo i ogólnie wiara w Boga nie jest czymś co wymaga całkowitego wyłączenia myślenia. Cykl ten może nie da niezbitego 100% dowodu na istnienie Boga (nie taki jest jego cel), lecz powinien sprawić, aby przynajmniej niektóre osoby niewierzące zmieniły swoją postawę z bezmyślnego wyśmiewania chrześcijaństwa w założenie, że “być może coś w tym jest”. Z kolei osoby już wierzące być może wzmocnią swoją wiarę po kolejnych wpisach z tej serii.

2093875-160365-bride-and-groom-isolated-on-white-for-marriage-ceremony-designWeźmy na przykład sprawę małżeństwa i relacji między płciami. Mogłoby się wydawać bardzo prawdopodobne, że galilejski nauczyciel nauczał rzeczy naturalnych dla galilejskiego środowiska; w rzeczywistości jednak tak nie było. Można by się całkiem rozsądnie spodziewać, że człowiek żyjący w czasach Tyberiusza proponował poglądy uwarunkowane czasami Tyberiusza, lecz w  rzeczywistości jednak tak nie było. Proponował coś zupełnie innego; coś bardzo trudnego, co jednak wcale nie jest trudniejsze dzisiaj niż wtedy.

Możemy na przykład całkiem słusznie powiedzieć, że Mahomet poszedł na kompromis w sprawie poligamii, bo był uwarunkowany przez poligamiczne społeczeństwo. Pozwolił mężczyźnie na posiadanie czterech żon, bo rzeczywiście postępował w sposób stosowny do okoliczności, czyli taki, który w innych okolicznościach mógłby okazać się mniej stosowny. Nikt nie będzie udawał, że cztery żony niczym cztery wiatry były czymś wynikającym z porządku natury; nikt nie będzie twierdził, że liczba cztery została zapisana w gwiazdach. Nikt jednak nie będzie twierdził także, że liczba cztery to nieosiągalny ideał, że zliczenie do czterech przekracza możliwości ludzkiego umysłu albo że przekracza je zliczenie własnych żon i stwierdzenie, czy ich liczba wynosi cztery. Jest to praktyczny kompromis noszący piętno konkretnego społeczeństwa. Gdyby Mahomet urodził się w dziewiętnastowiecznym Acton, moglibyśmy szczerze wątpić, czy natychmiast wypełniłby to przedmieście haremami po cztery żony w każdym. Urodził się on jednak w szóstym wieku w Arabii i w jego prawach małżeńskich możemy dostrzec wpływ warunków życia panujących w Arabii szóstego wieku.

W poglądach Chrystusa na małżeństwo nie można jednak doszukać się żadnego wpływu warunków życia panujących w pierwszym wieku w Palestynie. Nie można się w nich doszukać niczego poza sakramentalną wizją małżeństwa, rozwiniętą o wiek później przez Kościół katolicki. Poglądy Chrystusa były tak samo trudne dla ówczesnych, jak i dla dzisiejszych ludzi. Żydzi, Rzymianie i Grecy nie wierzyli w mistyczną ideę, zgodnie z którą mężczyzna i kobieta stają się jedną substancją sakramentalną; nie rozumieli jej nawet na tyle, by móc ją odrzucić.

Wolno nam uznać tę ideę za niewiarygodny albo niemożliwy do osiągnięcia ideał; nie byłby on jednak bardziej niewiarygodny i niemożliwy do osiągnięcia dla nas niż dla nich. Innymi słowy, można powiedzieć wiele rzeczy, ale z pewnością nie to, że kontrowersja ta uległa zmianie wraz z upływem czasu. Można powiedzieć wiele rzeczy, ale bezwzględnie nie to, że idee Jezusa z Nazaretu pasowały do Jego czasów, a nie pasują do naszych. Na ile pasowały do Jego czasów, widać chyba z zakończenia Jego historii.

„CZŁOWIEK WIEKUISTY” – G.K. CHESTERTON

św. paweł żony i mężowie

Zobacz także –> https://znanichrzescijanie.wordpress.com/2013/12/07/argumenty-za-wiara30-nieprawdopodobna-odmiennosc-jezusa-od-otaczajacej-go-kultury/

https://znanichrzescijanie.wordpress.com/2014/01/02/argumenty-za-wiara30a-niezwykly-stosunek-jezusa-do-dzieci/

Seria “ARGUMENTY ZA WIARĄ” ma na celu pokazanie, że chrześcijaństwo i ogólnie wiara w Boga nie jest czymś co wymaga całkowitego wyłączenia myślenia. Cykl ten może nie da niezbitego 100% dowodu na istnienie Boga (nie taki jest jego cel), lecz powinien sprawić, aby przynajmniej niektóre osoby niewierzące zmieniły swoją postawę z bezmyślnego wyśmiewania chrześcijaństwa w założenie, że “być może coś w tym jest”. Z kolei osoby już wierzące być może wzmocnią swoją wiarę po kolejnych wpisach z tej serii.

ukrzy380owanieok1555monasterodUkrzyżowanie – rodzaj kary śmierci stosowanej w starożytności m.in. przez Persów, Rzymian, Fenicjan i Kartagińczyków, jako forma hańbiącej egzekucji na niewolnikach, buntownikach i innych osobach niebędących pełnoprawnymi obywatelami.

Historia krzyżowania

Z różnych wzmianek w dziełach Herodota i Tucydydesa można wywnioskować, że Persowie często stosowali krzyżowanie. Jednym z najlepszych źródeł dotyczących praktyki krzyżowania jest Behistum Inscription, w której Dariusz opisuje, jak ukrzyżował przywódców zdławionego przez siebie buntu.

Przypuszczalnym powodem popularności krzyżowania u Persów jest fakt, że poświęcali oni ziemię swojemu bogu Ormuzdowi. Ten rodzaj egzekucji nie zanieczyszczał ziemi, ponieważ ciało nie dotykało jej.

W świecie śródziemnomorskim, głównie w Egipcie i Kartaginie, krzyżowanie wprowadził Aleksander Wielki. Według wszelkich wzmianek, Rzymianie nauczyli się tej praktyki od Kartagińczyków.

Okrutna śmierć

Śmierć przez ukrzyżowanie stała się jednym z najbardziej poniżających wyroków. Cyceron nazwał ją „najokrutniejszą i najohydniejszą z tortur”. Will Durant pisze, że „nawet Rzymianie (…) litowali się nad ofiarami”.

Józef Flawiusz, historyk żydowski, który był doradcą Tytusa podczas oblężenia Jerozolimy, obserwował wiele ukrzyżowań i nazwał je „najbardziej nieszczęśliwą śmiercią”. Flawiusz donosi, że gdy Rzymianie zagrozili ukrzyżowaniem jednego z żydowskich więźniów, cały garnizon Machaerusa poddał się, by otrzymać bezpieczne przejście. Ukrzyżowanie było tak okropną i poniżającą karą, że Rzymianie zazwyczaj nie krzyżowali obywateli rzymskich, zachowując ten rodzaj wykonania wyroku śmierci dla niewolników i buntowników wobec władzy Rzymu.

Ukrzyżowanie Chrystusa najbardziej potwierdzonym faktem (obok chrztu przez Jana Chrzciciela) wśród historyków

Jednym z kryteriów stosowanych w badaniu autentyczności tekstów starożytnych, w tym ewangelii jest kryterium “nieciągłości”, które w odniesieniu do NT twierdzi:

“Można uznawać za historycznie autentyczny fakt ewangeliczny, który nie może pochodzić ani z żydostwa współczesnego Jezusowi ani ze środowiska pierwotnego Kościoła”.

Tym kryterium, przyjmowanym bez dyskusji jednomyślnie przez krytyków, możliwe jest udowodnienie: śmierć Chrystusa na krzyżu (“zgorszenie i głupstwo”, a więc niemożliwa do wymyślenia ani przez Żydów, którzy oczekiwali Mesjasza zwycięskiego, ani przez chrześcijan, których wiara była wystawiona na kryzys właśnie przez tę haniebną karę śmierci).

„Ukrzyżowanie zgorszeniem dla Żydów i głupstwem dla pogan”

[1Kor 1:21-25] 21 Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. 2Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości,2my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, 2dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. 2To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi.

[Gal 3:12-14] 12 Prawo nie opiera się na wierze, lecz [mówi]: Kto wypełnia przepisy, dzięki nim żyć będzie. 13 Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił – stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie* – 14 aby błogosławieństwo Abrahama stało się w Chrystusie Jezusie udziałem pogan i abyśmy przez wiarę otrzymali obiecanego Ducha

[Hbr 12:1-4] I my zatem mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, odłożywszy wszelki ciężar, [a przede wszystkim] grzech, który nas łatwo zwodzi, winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach. 2 Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na [jego] hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga. 3 Zastanawiajcie się więc nad Tym, który ze strony grzeszników taką wielką wycierpiał wrogość przeciw sobie, abyście nie ustawali, złamani na duchu.

* [Pwt 21:22-23] 22 Jeśli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i powiesisz go na drzewie – 2trup nie będzie wisiał na drzewie przez noc, lecz tegoż dnia musisz go pogrzebać. Bo wiszący jest przeklęty przez Boga. Nie zanieczyścisz swej ziemi, danej ci przez Pana, Boga twego, w posiadanie.

OPRACOWANO NA POD. „SPRAWA ZMARTWYCHWSTANIA” – JOSH McDOWELL

Zobacz także –> https://znanichrzescijanie.wordpress.com/2013/11/01/argumenty-za-wiara-20-czy-bajkopisarz-wymyslilby-cos-takiego/

ARGUMENTY ZA WIARĄ#20B Ponadczasowość słów Chrystusa.

time_machine_by_sparco2-d5d5jwc

Dzisiaj krytycy formaliści (mowa o zwolennikach tzw. Formgeschichte – przyp. red.) twierdzą, że informacje zawarte w Ewangelii, zanim zostały spisane, były przekazywane z ust do ust. Mimo iż okres ten był znacznie krótszy niż pierwotnie sądzono (20-70 lat a nie nawet 100-150 jak kiedyś uważano), twierdzą, że zapis Ewangelii przybrał formę literatury ludowej (legend, baśni, mitów i przypowieści).

Jednym z głównych argumentów przeciw twierdzeniu formalistów o rozwoju tradycji ustnej jest fakt, że aby dokonały się rzekome zmiany w ustnych przekazach, musi upłynąć znacznie więcej czasu. Nawiązując do krótkotrwałości okresu, związanego ze spisaniem Nowego Testamentu, profesor Simon Kistenmaker, biblista z Dordt College, pisze:

„Zwykle ukształtowanie się folkloru wśród prymitywnych ludów trwa wiele pokoleń; jest to stopniowy proces, rozłożony na wiele stuleci. Zgodnie ze sposobem myślenia formalistów musielibyśmy dojść do wniosku, że relacje ewangeliczne zostały stworzone i zebrane w ciągu zaledwie jednego pokolenia. Według podejścia formalistów formowanie poszczególnych części Ewangelii musiałoby być rozumiane jako skrócony proces zachodzący w ostro przyspieszonym tempie”.

A.H. McNeile, były profesor teologii na Uniwersytecie Dublińskim, kwestionuje koncepcję formalistów dotyczącą tradycji ustnej. Wskazuje, że formaliści nie zajmują się nazbyt dokładnie tradycją związaną ze słowami Jezusa. Uważne przestudiowanie Pierwszego Listu do Koryntian (por. 7,10.12.25) dowodzi pieczołowitego kultywowania i istnienia prawdziwej tradycji zapisywania Jego słów. W religii żydowskiej istniał wśród uczniów bardzo rozwinięty zwyczaj zapamiętywania nauk rabina. Dobry uczeń był niczym „zagipsowane naczynie, które nie uroni ani kropli” (Miszna, Abot, ii, 8).

Jeśli przyjmiemy teorię C.F. Burneya, przedstawioną w książce The Poetry of Our Lord (Poezja naszego Pana), wydanej w 1925 r., możemy założyć, że większość nauki Jezusa miała formę poezji aramejskiej, co sprawiało, że łatwiej można je było zapamiętać.

Paul L. Maier, profesor historii starożytnej na Uniwersytecie w Michigan, pisze:

„Argumenty, jakoby chrześcijaństwo tworzyło mit Wielkanocy w ciągu bardzo długiego czasu lub że źródła zostały spisane wiele lat po wydarzeniach, są po prostu niezgodne z faktami”.

Analizując krytykę formalistów, także Albright – który był jednym z najświetniejszych archeologów zajmujących się tematyką związaną z wydarzeniami opisanymi w Biblii –  napisał:

„Tylko współcześni uczeni, którzy nie stosują ani metody historycznej, ani perspektywy, mogli wysnuć taką sieć spekulacji, w którą zwolennicy Formgeschichte zaplątali tradycję ewangeliczną”. Wniosek Albrighta był następujący: „okres od dwudziestu do pięćdziesięciu lat jest zbyt krótki, aby doszło do jakichkolwiek dostrzegalnych zafałszowań pierwotnej treści, a nawet przekręcenia oryginalnych sformułowań użytych przez Jezusa”.

>>NAOCZNI ŚWIADKOWIE<<

Innym mocnym argumentem przeczącym hipotezie o tym, że NT to legendy są te fragmenty NT, mówiące o naocznych świadkach, którzy widzieli Jezusa po jego ukrzyżowaniu.

Jednego z najwcześniejszych zapisów o ukazaniu się Chrystusa po zmartwychwstaniu dokonał św. Paweł. Apostoł zwraca się do swoich czytelników odwołując się do ich znajomości faktu, że Chrystusa widziało pewnego razu ponad pięciuset ludzi równocześnie. Paweł przypomina, że większość z tych ludzi ciągle żyje i że można ich o to zapytać.

„Przede wszystkim przekazałem wam naukę, którą przyjąłem z tradycji, a mianowicie, że Chrystus umarł za nasze grzechy, zgodnie z zapowiedzią Pisma, że został pogrzebany, trzeciego dnia zmartwychwstał, zgodnie z zapowiedzią Pisma, ukazał się Kefasowi, potem Dwunastu, następnie przeszło pięciuset braciom, z których większość żyje dotąd, a niektórzy pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, następnie wszystkim apostołom, a na koniec mnie jako poronionemu płodowi” (1 Kor 15, 3-8).

Jest to świadectwo bardzo wymowne, zwłaszcza, gdy uwzględni się fakt, że Pierwszy List do Koryntian jest dokumentem autentycznym oraz to, że czas jego napisania określa się na ok. 56 rok naszej ery. Apostoł jednak we wstępie rozdziału piętnastego podkreśla, że on nie tylko już poprzednio podał odbiorcom listu te informacje ustnie, ale że sam przejął te wiadomości: prawdopodobnie od tych, którzy już przed nim byli apostołami (Gal 1,18-19). Powoduje to cofnięcie się, bliżej czasu ukrzyżowania Chrystusa (według niektórych historyków nawet na lata 30-35 n.e. – wtedy najprawdopodobniej powstało to wyznanie wiary, które św. Paweł tylko przytacza w swoim liście) co pokazuje nam, że wiara w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa nie rozwijała się stopniowo, co sugerowałoby mitologizacje, tylko istniała praktycznie od samego początku.

Dr Erwin M. Yamauchi, profesor historii Uniwersytetu Miami – jednej z najlepszych uczelni publicznych USA, na której kształcił się min. były Premier Korei Pd. Chung Un-chan:

„Specjalnego autorytetu – jako historycznemu materiałowi dowodowemu – nadaje tej liście (świadków) wzmianka, że większość z tych pięciuset braci jeszcze żyje. Brzmi to, jakby Paweł mówił: jeżeli mi nie wierzycie, możecie ich zapytać. Takie stwierdzenie w wyraźnie autentycznym liście, napisanym w trzydzieści lat od owych wydarzeń, jest tak silnym dowodem wydarzenia, które miało miejsce przed prawie dwoma tysiącami lat, jak tylko można by się spodziewać”.

Dr J. N. D. Anderson – kierownik Instytutu Zaawansowanych Studiów Prawniczych Uniwersytetu Londyńskiego – stwierdza: „Jest niemalże bezsensowne mówić o legendzie, gdy ma się do czynienia z naocznymi świadkami”.

>>JEZUS A INNI ZAŁOŻYCIELE RELIGII<<

A jak wygląda porównanie wiarygodności biografii Chrystusa do innych założycieli religii? Ponownie Edwin Yamauchi:

“Gdy zaczyna się jakiś nowy ruch religijny, często dopiero wiele pokoleń później ludzie zaczynają spisywać związane z nim informacje. Faktem jest jednak, że posiadamy lepszą dokumentację historyczną dla Jezusa niż dla założyciela jakiejkolwiek innej starożytnej religii (…) Na przykład Gaty Zaratusztry, około 1000 lat przed Chrystusem, uważa się za autentyczne, większość z nich została spisana dopiero po trzecim wieku po Chrystusie. Nauki Buddy, który żył w szóstym wieku przed Chrystusem, zostały spisane dopiero w epoce chrześcijaństwa. Chociaż posiadamy słowa Mahometa (570-632 n.e.) w Koranie, jego biografia została napisana dopiero w roku 767, ponad wiek po jego śmierci. Dlatego sytuacja z Jezusem jest tak wyjątkowa, powiedziałbym  uderzająca, gdy weźmiemy pod uwagę jak wiele dowiadujemy się o nim z NT”.

>>> Według Kazimierza Romaniuka, biblisty – który dokonał samodzielnego tłumaczenia Pisma Świętego z języków oryginalnych, które wydał pod tytułem Biblia warszawsko-praska – krytyka zastosowania powyższej metody FG w określaniu genezy Ewangelii skupia się w trzech obszarach:

1. Aprioryczne traktowanie Ewangelii jako ahistorycznych i będących wyłącznie wyrazem subiektywnych przekonań gminy chrześcijańskiej. Krytycy nadmiernego użycia FG podkreślają, że bez wiedzy o „Jezusie historii” niemożliwy byłby do odczytania obraz „Chrystusa wiary”.

2. Minimalizowanie roli ewangelistów i niedowartościowanie roli naocznych świadków.

3. Wyolbrzymianie roli tzw. wiary wielkanocnej – w świetle której cały kerygmat wczesnych chrześcijan miałby się skupiać na stwierdzeniu, że Jezus umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia.

Opracowano min. na podstawie: „WIĘCEJ NIŻ CIEŚLA” – JOSHA McDOWELL’a

ZOBACZ TAKŻE–> http://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_historii_form

Seria “ARGUMENTY ZA WIARĄ” ma na celu pokazanie, że chrześcijaństwo i ogólnie wiara w Boga nie jest czymś co wymaga całkowitego wyłączenia myślenia. Cykl ten może nie da niezbitego 100% dowodu na istnienie Boga (nie taki jest jego cel), lecz powinien sprawić, aby przynajmniej niektóre osoby niewierzące zmieniły swoją postawę z bezmyślnego wyśmiewania chrześcijaństwa w założenie, że “być może coś w tym jest”. Z kolei osoby już wierzące być może wzmocnią swoją wiarę po kolejnych wpisach z tej serii.

Free-shipping-gobelin-tapestries-The-font-b-Jesus-b-font-with-font-b-children-b-fontGdybyśmy szukali przykładu na oryginalność Ewangelii, trudno byłoby znaleźć mocniejszy albo bardziej zaskakujący niż ten. Tak się złożyło, że po prawie dwóch tysiącach lat żyjemy w atmosferze prawdziwej wrażliwości na mistyczny urok dzieciństwa. Wyrażamy to w opowieściach i lamentach nad utraconym dzieciństwem, w książeczkach takich jak Piotruś Pan i zbiory wierszy dla dzieci. O słowach Chrystusa możemy powiedzieć to samo, co mówił gniewny wróg chrześcijaństwa, Swinburne:

„Żaden znak objawiony
Przed wątpiącym czy ufnym okiem
Nie rozdarł chmurnej zasłony
Raju czystszego widokiem.
Wyznań w świecie siedemdziesiąt po siedem
A każde splamione jest krwią
Ale musi być naprawdę jak w niebie
W niebieskim królestwie jak to”.

Raj ten nie był jednak tak czysty, dopóki nie został stopniowo oczyszczony przez chrześcijaństwo. Pogański świat jako taki nie dostrzegłby w tych słowach sugestii, że dziecko jest wznioślejsze albo świętsze niż dorosły. Dla pogan byłoby to równoznaczne z twierdzeniem, że kijanka jest wznioślejsza albo świętsza od żaby. Dla czysto racjonalistycznego umysłu brzmiałoby to jak dowodzenie, że pąk musi być piękniejszy,od kwiatu albo że niedojrzałe jabłko musi być smaczniejsze od dojrzałego.

Innymi słowy, współczesna atmosfera otaczająca dzieciństwo jest atmosferą całkowicie mistyczną. Jest ona tak samo mistyczna jak kult dziewictwa; w istocie bowiem jest ona kultem dziewictwa. Pogańska starożytność o wiele wyraźniej wyczuwała jednak świętość dziewicy niż świętość dziecka. Dzisiaj doszliśmy do otaczania czcią dzieci z rozmaitych powodów. Być może po części dlatego, że zazdrościmy im możliwości robienia nadal tego, co kiedyś robili dorośli – bawienia się w proste gry i słuchania baśni. Na znacznie wyższym poziomie nasze uwielbienie dzieciństwa ma wiele prawdziwych i bardzo subtelnych przyczyn psychologicznych.

Jeśli jednak chcemy uznać je za wynalazek współczesności, musimy raz jeszcze przyznać, że Jezus z Nazaretu wynalazł go o dwa tysiące lat za wcześnie. Z pewnością w otaczającym Go świecie nie było nic, co mogłoby Mu w tym pomóc. Pod tym względem Chrystus był naprawdę ludzki; bardziej ludzki niż można by się spodziewać po jakiejkolwiek ludzkiej istocie. Piotruś Pan nie należy do świata Pana, ale do świata Piotra.

„CZŁOWIEK WIEKUISTY” – G.K. CHESTERTON

Zobacz także –> https://znanichrzescijanie.wordpress.com/2013/12/07/argumenty-za-wiara30-nieprawdopodobna-odmiennosc-jezusa-od-otaczajacej-go-kultury/