LISTY TOLKIENA [1] Sens ludzkiego istnienia.

Posted: 23 marca 2016 in LISTY TOLKIENA
Tagi:

John Ronald Reuel Tolkien  (1892 – 1973) − angielski filolog, wykładowca akademicki na Oxfordzie oraz pisarz, członek grupy Inklingów, najbardziej znany ze swych dzieł, Hobbita, Silmarillion i Władcy Pierścieni. Był przyjacielem C.S. Lewisa – twórcy Opowieści z Narnii, który to swoje nawrócenie na chrześcijaństwo w wieku 31 lat zawdzięcza częsciowo właśnie J.R.R. Tolkienowi.

elves_leaving_middle-earth

Przypominamy naszym Czytelnikom stary tekst o sensie życia według J.R.R. Tolkiena. Takie refleksyjne dni początku Wielkiego Postu. Może warto się pochylić nad tym, co w tej sprawie ma do powiedzenia Profesor?

W związku z dyskusją na jednym z forów tolkienowskich na temat sensu istnienia, przypomniała mi się lektura pewnego mniej znanego listu Tolkiena (nr 310 w zbiorze J.R.R. Tolkien. Listy w tłum. Agnieszki „Evermind” Sylwanowicz). Córka Raynera Unwina, Camilla, otrzymała w szkole zadanie. Miała napisać do kogoś list z zapytaniem: „Jaki jest cel życia?”. Wybór adresata padł na starego znajomego ojca Camilli, profesora J.R.R. Tolkiena. Było to w maju 1969 roku. Profesor potraktował pytanie bardzo poważnie. I dzięki temu, że 20 maja tamtego roku wysłał do Kamilki list z odpowiedzią, możemy się dowiedzieć, jaki jest „sens życia według” J.R.R. Tolkiena.

Wpierw Tolkien precyzuje pytanie, na które ma odpowiedzieć, potem zaś przedstawia bardzo precyzyjną odpowiedź skierowaną do ludzi wierzących w Boga i do tych niewierzących. Pisze, że pytanie o „cel” jest naprawdę użyteczne tylko wtedy, gdy odnosi się do istoty myślącej oraz jej świadomych celów i tych rzeczy, które taka istota projektuje i tworzy. Przy okazji Tolkien pisze o jednym z widocznych dla osoby wierzącej w Stwórcę „dowodzie” na Jego istnienie:

Jest to niezwykle interesujące, ponieważ takie istoty [inne istoty żywe, np. rośliny – przyp. red.] są „inne”, nie wytworzone przez nas, a wydają się wyrastać ze źródła pomysłowości nieobliczalnie bogatszego od naszej wyobraźni.

Tolkien pisze, że takie istoty są i istniałyby nawet wtedy, gdybyśmy nie istnieli my. Ale ponieważ jesteśmy, jednym z „celów” ich istnienia jest bycie przedmiotem naszych rozważań. I ponieważ widzimy w tych istotach pewien rozpoznawalny „wzór”, to obok pytania JAK? uprawnione jest też pytanie DLACZEGO? Na pytanie o JAK? próbują odpowiedzieć nauki przyrodnicze – nie poradzą sobie one jednak z pytaniem o DLACZEGO? Dlaczego? Bo takie pytanie, sugerujące powody i motywy, może odnosić się tylko do Umysłu. Bo jak pisze Tolkien:

tylko Umysł może mieć cele w jakikolwiek sposób czy w jakimkolwiek stopniu pokrewne celom ludzkim. Zatem pytanie: Dlaczego w fizycznym wszechświecie pojawiło się życie, wspólnota istot żywych? – wprowadza Wielkie Pytanie: Czy istnieje Bóg, Stwórca, Umysł, z którym są pokrewne nasze umysły (jako, że od niego pochodzą), tak iż częściowo jest On dla nas zrozumiały (…).

W ten sposób Tolkien dochodzi do kwestii religii i wyrastających z niej pojęć moralnych. Pisze też, że tu dochodzimy do granicy niepoznawalnego, bo odpowiedź na Wielkie Pytanie wymagałaby pełnej znajomości Boga…

Jeżeli zapytamy, dlaczego Bóg włączył nas do swojego Wzoru, to właściwie nie możemy powiedzieć nic ponad to, że TAK UCZYNIŁ.

Tu Tolkien poświęca kilka słów agnostykom i ateistom. Pisze, że jeżeli nie wierzy się w osobowego Boga, pytanie: Jaki jest cel życia? jest nieuzasadnione i nie ma na nie odpowiedzi. No bo do kogo można by skierować takie pytanie? Do jednej z istot rozumnych? Tolkien pisze:

Ponieważ jednak w jakimś zakątku (lub jakichś zakątkach) Wszechświata rozwinęły się istoty o umysłach, które zadają pytania i usiłują na nie odpowiadać, można by się zwrócić do jednej z tych dziwacznych istot. Jako jedna z nich odpowiedziałbym (mówiąc z absolutną arogancją w imieniu Wszechświata): Jestem jaki jestem. Nic nie można na to poradzić. Możesz usiłować się dowiedzieć, czym jestem, ale nigdy ci się to nie uda. A dlaczego chcesz wiedzieć, nie wiem. Może pragnienie wiedzy dla niej samej wiąże się z modlitwami, jakie niektórzy z nas zanoszą do tego, co nazywacie Bogiem. W swojej najwyższej formie wydają się one po prostcu wychwalać Go za bycie tym, kim jest, i za stworzenie tego, co stworzył, takim, jakim to jest.

Potem pisze profesor o tych, którzy wierzą w osobowego Boga, o tym, że badanie Wszechświata, czyli Stworzenia może być dla takich osób jednym ze sposobów uczczenia Boga. Kończy Tolkien swoje rozważania w taki sposób:

Można zatem powiedzieć, że głównym celem życia dla każdego z nas jest powiększać zgodnie z naszymi zdolnościami, i za pomocą wszelkich dostępnych nam środków, naszą wiedzę o Bogu i pod jej wpływem wielbić Go oraz Mu dziękować.

Tu Tolkien przytacza łacińskie słowa z hymnu Gloria in Excelsis, który zabrzmiał dziś w milionach kościołów na całej ziemi: laudamus te, benedicamus te, adoramus te, glorificamus te, gratias agimus tibi propter magnam gloriam tuam (‘chwalimy Cię, błogosławimy, Cię, wielbimy Cię, wychwalamy Cię, dzięki Ci składamy, bo wielka jest chwała Twoja…’). I zachęca Tolkien, żeby do wychwalania Pana, czyli najsensowniejszej rzeczy, jaką możemy robić w naszym życiu, wzywać też wszystkie inne stworzone istoty, mówiąc w ich imieniu słowami Psalmu 148:

Chwalcie Pana (…) ogniu i gradzie, śniegu i mgło, gwałtowny huraganie (…), góry i wszelkie pagórki, drzewa rodzące owoc i wszystkie cedry, dzikie zwierzęta i bydło wszelakie…

Czy słowa Tolkiena mogą być zrozumiałe dla tych, którzy ograniczają swoje człowieczeństwo do bycia jednym ze zwierząt na szczeblach ewolucji, a świat, który nas otacza do tego jedynie, co postrzegają zmysły…? [ARTYKUŁ TUTAJ].

Dodaj komentarz