Archiwum dla Wrzesień, 2015

Co było na początku? Materia i bezosobowa natura wszechświata, czy też może Rozum – Inteligencja – Umysł? Chrześcijanie razem z wybitnymi myślicielami Starożytności powiedzieli by Logos. Seria NA POCZĄTKU BYŁO SŁOWO… ma pomóc czytelnikowi w odpowiedzi na to pytanie. W tym miejscu jednak jedna uwaga. Staraj się patrzeć drogi czytelniku na całą serię przede wszystkim w sposób całościowy.

brain-universe

1 Na początku było Słowo [Logos], a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.
2 Ono było na początku u Boga.
3 Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało.
[Ewangelia według św. Jana – rozdział 1]

Idealizm – stanowisko filozoficzne głoszące tezę o pierwotności czynnika duchowego (myśli, idei, świadomości) wobec materialnej rzeczywistości. Przeciwstawiane materializmowi i naturalizmowi.

Wyróżnia się dwa podstawowe kierunki idealizmu: obiektywny oraz subiektywny. Idealizm obiektywny zakłada, że jedynym obiektywnym bytem rzeczywistym jest idea, która istnieje niezależnie od materii i świadomości ludzkiej. Główni przedstawiciele tego kierunku: Platon (437–347 p.n.e.), Tomasz z Akwinu (ok. 1225–74) i G.W.F. Hegel (1770–1831).

Idealizm subiektywny oparty jest na twierdzeniu, że świat realny jest jedynie wytworem podmiotu poznającego, neguje istnienie obiektywnej rzeczywistości. Reprezentanci: G. Berkeley, D. Hume, H. Bergson.

Logos (gr. λόγος) – według stoików „rozum świata”. Tak jak Heraklit, tak i stoicy uważali, że wszyscy ludzie są częścią rozumu świata, czyli logosu. Uważali, że człowiek to świat w miniaturze, czyli mikrokosmos, będący odbiciem makrokosmosu. Heraklit stwierdza, że „duszy jest logos sam siebie wspierający”. W chrześcijaństwie utożsamiany z Jezusem Chrystusem.

Logos jest słowem wieloznacznym. Może oznaczać „rozum”, lecz także „słowo”, „myśl” i „prawo” (a także „kolekcja”); pochodzi od czasownika λέγω (lego), znaczącego „liczyć” (także „zaliczać” oraz „rozumować”), a także „mówić” i „zbierać”, „łączyć”, „układać”. Stąd u Heraklita ci, którzy słuchają logosu „mają jeden wspólny świat” – są połączeni we wspólnym zrozumieniu. Dochodzą tu do głosu trzy znaczenia terminu „logos” – 1. logosu się słucha, bo jest on słowem, 2. logos obdarza zrozumieniem, gdyż jest rozumem, 3. logos łączy ludzi, bo oznacza „połączenie”.

Sir James Hopwood Jeans (ur. 11 września 1877 w Ormskirk, zm. 16 września 1946 r. w Dorking) – angielski fizyk, astronom i matematyk.

Profesor uniwersytetu w Cambridge, prowadził badania w dziedzinie teorii kinetycznej gazów. Pisał prace teoretyczne na temat budowy wnętrza gwiazd. Stworzył przypływową teorię powstawania układu słonecznego (pod wpływem siły grawitacji obcej gwiazdy). Kilka cytatów tego wybitnego naukowca:

Strumień wiedzy zmierza coraz bardziej w kierunku rzeczywistości nie-mechanicznej; Wszechświat zaczyna wyglądać bardziej jak wielka myśl, niż wielka maszyna. Umysł przestaje dłużej wyglądać jako przypadkowy intruz w świecie materii… powinniśmy raczej sławić go jako stwórcę i zarządcę królestwa materii [The Mysterious Universe (1930), page 137].

W wywiadzie opublikowanym w The Observer (London) Jeans został spytany o to czy wierzy, że życie na tej planecie jest rezultatem jakiegoś przypadku czy też zostało zaplanowane według większego schematu? Uczony odpowiedział:

Przychylam się do teorii idealistycznej, która mówi, że świadomość jest czymś fundamentalnym, i że materialny kosmos pochodzi od niej, a nie odwrotnie… Mówiąc w skrócie wszechświat wydaje mi się być bliższy wielkiej myśli niż wielkiej maszynie. Wydaje mi się również, że każda indywidualna świadomość powinna być porównywana do komórki mózgowej w uniwersalnym umyśle.

[Wszechświat to] skończony obraz, którego wymiarami są: pewna przestrzeń i pewien czas; protony i neutrony są natomiast smugami farby nadającymi kształty czaso-przestrzennemu płótnu. Podróżowanie w czasie wstecz tak daleko jak to możliwe, nie przenosi nas do stworzenia dzieła, lecz do jego krawędzi; stworzenie obrazu leży tak daleko poza nim samym, jak artysta jest poza ramą. Utrzymując taki właśnie pogląd, dyskusje dotyczące stworzenia wszechświata pod względem czasu i przestrzeni, przypominają próby odkrycia artysty i czynność malowania poprzez zbliżanie się do ramy. To zbliża nas bardzo do tych filozoficznych systemów, które postrzegają Wszechświat jako myśl w umyśle Boga, i w ten sposób dowodząc daremności dowodzenia, że to materia jest stwórcza, [a nie umysł] [The Universe Around Us, page 317].

Sir James Jeans żył w pierwszej połowie XX wieku i nie mógł jeszcze wiedzieć do jakich odkryć dojdzie nauka badając strukturę wszechświata w skali makro. Teraz jednak wiemy, że jak spojrzymy na kosmos z najdalszej perspektywy, to zobaczymy sieć, która to w sposób niezwykły przypomina ludzki układ nerwowy z jego komórkami mózgowymi i połączeniami. Przypadek?

PS Wpis jest trochę dziwny, wiec można go traktować z przymrożeniem oka… albo obu:)

PSII Ze względu na moją znajomość angielskiego, która to niestety jest daleka od bardzo dobrej, wypowiedzi Sir Jamesa Jeansa po ang można znaleźć tutaj.

ZOBACZ–>http://www.huffingtonpost.co.uk/2012/11/27/physicists-universe-giant-brain_n_2196346.html

A TAKŻE–>http://godevidence.com/2012/02/god-is-real/

the-four-horsemen-1600x500

Mówi się, że to ludzie wierzący są ograniczeni i mają problemy z obiektywnością. Ateiści z kolei to wielcy racjonaliści, którzy ufają głównie nauce i uznają dana rzecz za prawdę na podstawie dowodów, a nie wyznawanej doktryny. Na ile jest to jednak prawda?  Już 100 lat temu, G.K. Chesterton w swojej „Ortodoksji” napisał:

Z takich czy innych powodów w ludzkim umyśle zrodziło się przekonanie, że ludzie nie wierzący w cuda traktują rzecz z dystansem i uczciwością, natomiast wierzący przyjmują je jedynie w powiązaniu z jakąś doktryną. Nic podobnego. Wierzący w cuda uznają ich istnienie (słusznie lub nie), ponieważ mają na to dowody. Natomiast nie wierzący w cuda przeczą ich istnieniu (słusznie lub nie), ponieważ wyznają doktrynę, która je wyklucza.

Słynny pisarz z pierwszej połowy XX wieku wspomniał o doktrynie i o tym, że większym niewolnikiem w tym, w co mogą wierzyć są materialiści. Cóż, być może i tak właśnie jest. Nawet jeśli jednak pan GKC trochę przesadził (czy jednak aby na pewno?), to bezspornym faktem jest to, że nieuczciwość intelektualna dotyczy nie tylko teistów (jak kłamliwie niektórzy twierdzą), lecz i wielu ateistów (i to często tych najbardziej wpływowych). Jednym z przykładów, w których to dostrzegamy jest choćby sprawa historyczności Jezusa.

>>> Poniżej kilka cytatów wiodących ateistów takich jak: Dawkins, Onfray czy Hitchens.

RICHARD DAWKINS

„Jest nawet możliwym, aby historycznie dowieść – choć niewielu to poprze – że Jezus nigdy nawet nie istniał, jak próbował to zrobić G.A Wells z Uniwersytetu Londyńskiego” [The God Delusion, 97].

„… jeśli istniał, lub ktokolwiek napisał skrypt jeśli nie istniał…” [The God Delusion, 250].

CHRISTOPHER HITCHENS

„… stojące pod dużym znakiem zapytania istnienie Jezusa” [God is Not Great, 114].

MICHEL ONFRAY

„Istnienie Jezusa nie zostało historycznie udowodnione. Żadna ówczesna dokumentacja dotycząca zdarzenia, żaden archeologiczny dowód, nic pewnego nie zachowało się do naszych czasów… Musimy pozostawić miłośnikom niemożliwych debat pytanie czy Jezus istniał” [The Atheist Manisfesto, 115-116].

Widać wyraźnie jak ojcowie tzw. Nowego Ateizmu starają się wyszukiwać problemy tam, gdzie doskonale wiedzą (???), że ich nie ma. Cała powyższa trójka nie ma (???) zielonego pojęcia o badaniach nad Nowym Testamentem. Nie są oni bowiem historykami. Nie trzeba jednak nimi być, aby wiedzieć, że problem historyczności Jezusa wśród poważnych historyków po prostu nie istnieje. I mowa tutaj nie tylko o chrześcijanach, lecz i o ateistach czy agnostykach. A co do pana G.A. Welsa – wspomnianego przez pana Dawkinsa – to jest on profesorem… niemieckiego [Emeritus Professor of German at Birkbeck, University of London].

>>> Poniżej wypowiedzi sześciu wybitnych historyków specjalizujących się w Starożytności i Wczesnym Chrześcijaństwie dotyczące historyczności Jezusa. Wszyscy (może poza G. Clarkiem) to osoby nie będące chrześcijanami:

PROF. GREAME CLARKE – Historyk Starożytności (Australian National University)

„Szczerze mówiąc, nie znam żadnego historyka zajmującego się Biblią bądź starożytnością, który miałby najmniejsze wątpliwości co do istnienia Jezusa Chrystusa – ilość dowodów jest po prostu przytłaczająca” [The Cambridge Ancient History – Volume 10, 848-72].

MICHAEL GRANT – klasyk; tłumacz Roczników Tacyta

„Nie mamy prawa dłużej odrzucać istnienia Jezusa, jeśli razem z nim nie odrzucimy istnienia wielu osób ze świata pogańskiego, co do których nie mamy wątpliwości, że rzeczywiście żyły… W ostatnich latach, żaden poważny uczony nie kwestionował historyczności Jezusa” [Jesus: An Historian’s Review of the Gospels, 199-200].

MAURICE CASEY – Nottingham University

„Ten pogląd, [że Jezus nie istniał] jest w oczywisty sposób fałszywy. Jest on przepełniony godnym pożałowania ateistycznym uprzedzeniem” [Jesus of Nazareth: An Independent Historian’s Account of His Life and Teaching, 499].

BART EHRMANN – University of North Carolina

„Nie wydaje mi się, że istnieje jakikolwiek poważny historyk, który wątpiłby w historyczność Jezusa… Mamy więcej dowodów na Jezusa niż w przypadku niemal każdej osoby z tamtych czasów” [Bart Ehrman, interview with Reginald V. Finley Sr., 2008].

GEZA VERMES – Oxford University

„Pozwól mi jasno stwierdzić, że akceptuję tezę, iż Jezus był postacią historyczną. W mojej opinii trudności jakie wynikają z zaprzeczania jego istnienia, wśród małych grup racjonalistycznych dogmatyków, dużo bardziej przekraczają te, które są związane ze stwierdzeniem, że Jezus był postacią historyczną”.

E.P. SANDERS – Oxford & Duke University

„Historyczne rekonstrukcje nigdy nie są absolutnie pewne, a w przypadku Jezusa są czasami wysoce nie pewne. Pomimo jednak tego, mamy całkiem dobre pojęcie odnośnie centralnych punktów jego ministerstwa i przesłania. Wiemy kim był, co zrobił, czego nauczał i dlaczego zginął… Wygląda na to, iż dominujący współcześnie pogląd [wśród uczonych] jest taki, że wiemy całkiem dużo o Jezusie” [The Historical Figure of Jesus], 280-281.

Jeżeli pisarze ateistyczni wprowadzają czytelników w błąd [tworząc wyimaginowany problem] w sprawach, które możemy łatwo sprawdzić, to na ile zasługują na nasze zaufanie tam, gdzie trudniej dla przeciętnego „Kowalskiego” o weryfikacje?

ZOBACZ TAKŻE–>https://znanichrzescijanie.wordpress.com/2015/09/06/ciekawostki-kilka-zastanawiajacych-wypowiedzi-ateistow/

KTÓRZY HISTORYCY CIESZĄ SIĘ NAJWIĘKSZYM UZNANIEM–>http://www.is-there-a-god.info/blog/belief/is-there-really-consensus-scholars/

Thomas Nagel – amerykański filozof ateistyczny. Jego najbardziej znanym tekstem jest artykuł Jak to jest być nietoperzem?, w którym krytykuje redukcjonistyczne poglądy w filozofii umysłu. Często krytykowany przez swoich niewierzących kolegów za podważanie prawdziwości materializmu. Nagel jednak nie przychyla się do teizmu. Stara się znaleźć nową, trzecią drogę. Artykuł jest długi, ale ciekawy. Autor to Andrew Ferguson.

Candidati_PremioBalzanJesienią ubiegłego roku, na kilka dni przed Halloween i około miesiąca po pojawieniu się na rynku publikacji Mind and Cosmos [Umysł i kosmos] – nowej, kontrowersyjnej książki filozofa Thomasa Nalega – w sali konferencyjnej urokliwego pensjonatu w Berkshires (Massachusetts) spotkała się grupa znamienitych filozofów i naukowców o światowej renomie. Patrzyli na siebie nawzajem, siedząc wokół dużego stołu, zastawionego dzbanami z wodą z lodem oraz tacami pełnymi landrynek owiniętych w papierek, i mówili, mówili, jak mają to w zwyczaju intelektualiści. Często posiłkowali się PowerPointem.

Te swoiste “interdyscyplinarne warsztaty” przebiegały pod hasłem: “Umacnianie [statusu] naturalizmu”. Dla tych z was, którzy lubią zabijać czas, siedząc i rozmyślając nad naturą rzeczywistości – osobowością, Bogiem, moralnym osądem, wolną wolą i co tam jeszcze chcecie – był to Koncert na rzecz Bangladeszu. Był tam biolog Richard Dawkins, autor książek: The Blind Watchmaker [Ślepy zegarmistrz], The Selfish Gene [Samolubny gen] i innych popularnonaukowych bestsellerów, był również Daniel Dennett, filozof z Uniwersytetu Tufts w Bostonie, autor książek: Consciousness Explained [Świadomość wyjaśniona] oraz  Darwin’s Dangerous Idea: Evolution and the Meanings of Life [Niebezpieczna idea Darwina: ewolucja a sens życia]. Byli też autorzy takich pozycji jak: Why Evolution is True [Ewolucja jest faktem], The Really Hard Problem: Meaning in a Material World [Naprawdę trudna sprawa: sens rzeczywistości materialnej], Everything Must Go: Metaphysics Naturalized [Wszystko ma swój kres: metafizyka znaturalizowana] czy The Atheist’s Guide to Reality: Enjoying Life without Illusions [Przewodnik ateisty po rzeczywistości: radość życia bez iluzji] –  wszystkie skierowane do szerokiego grona czytelników, chcących, w mniejszym lub większym stopniu, poznać pogląd naukowców na rzeczywistość.

Współcześni filozofowie posługują się pewnym terminem na określenie sposobu, w jaki ty i ja postrzegamy świat, świat pełen innych osób, kolorów i dźwięków, spostrzeżeń i doznań, rzeczy dobrych i złych oraz rzeczy wręcz bardzo dobrych: nas samych, którzy – w mniejszym lub większym stopniu – jesteśmy w stanie samodzielnie obrać drogę życia, kierując się własnymi zasadami. Taki powszechny pogląd [na rzeczywistość] filozofowie nazywają „manifestującym się (jawnym) obrazem świata”, bądź „przedstawieniem” (manifest image) [w odróżnieniu od „naukowego oglądu świata” (scientific image)]. W trakcie spotkania Daniel Dennett zwrócił uwagę na fakt, że współczesna nauka, co najmniej od czasu odkryć Darwina, gromadzi dowody na to, że jawny obraz świata nie jest de facto w jakimkolwiek naukowym sensie poprawny. Wprost przeciwnie, nauka – rozległa, zazębiająca się kompilacja genetyki, neurobiologii, biologii ewolucyjnej, fizyki cząstek elementarnych – mówi nam, że elementy jawnego obrazu świata są iluzoryczne. (więcej…)

g-k-chestertonPoniżej znajduje sie fragment książki G.K. Chestertona „Ortodoksja”

… zajmę się (…) poglądem mówiącym, że religia chrześcijańska wyrosła z ciemnych wieków wczesnego średniowiecza. W tym wypadku nie zadowoliłem się studiowaniem współczesnych uogólnień; zabrałem się do studiowania historii. Z niej dowiedziałem się, że chrześcijaństwo nie tylko nie należało do ciemnych wieków średniowiecza, ale stanowiło jedyny ich jasny element. Chrześcijaństwo było świetlistym mostem łączącym ze sobą dwie przejrzyste cywilizacje. Jeśli ktokolwiek twierdzi, że wiara zrodziła się w ignorancji i barbarzyństwie, odpowiem po prostu: wcale tak nie było. Zrodziła się ona bowiem w cywilizacji śródziemnomorskiej, w pełnym słońcu Imperium Rzymskiego. Świat roił się od sceptyków, a panteizm świecił jasno jak słońce, gdy Konstantyn przybił krzyż do masztu. Statek co prawda poszedł na dno, ale – rzecz dziwna! – wypłynął z powrotem: odmalowany i lśniący, z krzyżem nadal tkwiącym na maszcie. Oto, jak niezwykłej rzeczy potrafiła dokonać religia: niosący ją statek zmienił się w łódź podwodną. Arka przetrwała pod naporami wód; przysypani odpadkami dynastii i klanów, podnieśliśmy się na nowo i przypomnieliśmy sobie o Rzymie. Gdyby nasza wiara była jedynie chwilowym kaprysem upadającego imperium , jeden mroczny kaprys zostałby zastąpiony innym i nawet gdyby nasza cywilizacja zdołała się ponownie podźwignąć (choć wielu cywilizacjom się to nie udało), dźwignęłaby się pod jakąś nową barbarzyńską banderą. Kościół chrześcijański był jednak ostatnim tchnieniem dawnego społeczeństwa i pierwszym tchnieniem nowego. Ludzi, którzy zapomnieli, jak się buduje łuk Kościół nauczył budowania ostrołuku. Ujmując rzecz krótko: największym nonsensem, jaki można powiedzieć o Kościele, jest to, co stale się o nim słyszy. Jak można twierdzić, że Kościół chce nas wepchnąć z powrotem w ciemne wieki średniowiecza? Przecież to on nas wyprowadził z ich mroku [G.K. Chesterton – Ortodoksja].chrześcijaństwo mostem

gk-chesterton

GKC – OD MAŁPY DO ANIOŁA… CZY DIABŁA???

Kiedy ogłoszono naukowy ewolucjonizm, niektórzy obawiali się, że doprowadzi on ludzi do zwykłego zezwierzęcenia. Stało się gorzej: doprowadził ich do zwykłego uduchowienia. Ewolucjonizm nauczył ludzi myśleć, że jeśli oddalają się coraz bardziej od stadium małpy, to coraz bardziej zbliżają się do stadium anioła. Można jednak przestać być małpą i zamiast stać się aniołem, całkiem zwyczajnie pójść do diabła [Ortodoksja 271].

GKC O OTWARTOŚCI UMYSŁU…

Z takich czy innych powodów w ludzkim umyśle zrodziło się przekonanie, że ludzie nie wierzący w cuda traktują rzecz z dystansem i uczciwością, natomiast wierzący przyjmują je jedynie w powiązaniu z jakąś doktryną. Nic podobnego. Wierzący w cuda uznają ich istnienie (słusznie lub nie), ponieważ mają na to dowody. Natomiast nie wierzący w cuda przeczą ich istnieniu (słusznie lub nie), ponieważ wyznają doktrynę, która je wyklucza [Ortodoksja 265].

(więcej…)

what-we-believe

[1] Aldous Huxley – angielski powieściopisarz, nowelista, eseista, poeta. Znany z napisania anty-utopijnej powieści – Nowy wspaniały świat.

„Miałem powody by nie chcieć, żeby świat miał jakiś sens, w rezultacie założyłem, że nie ma i byłem w stanie bez większych problemów znaleźć argumenty za tym założeniem. (…) Dla mnie, jak i bez wątpienia dla wielu współczesnych, filozofia bezsensu była zasadniczo narzędziem wyzwolenia seksualnego i politycznego. Wyzwolenie, którego pożądaliśmy (…) było wyzwoleniem od pewnego systemu moralności. Byliśmy przeciwko moralności, gdyż ingerowała ona w naszą wolność seksualną”.

Na kolejnych stronach swojej książki Huxley przyznaje jednak, że „filozofia bezsensu” nie nadaje się do życia na dłuższą metę i jest zastępowana przez jakikolwiek nowy dogmat (nawet całkowicie bezsensowny), który to przywracałby odrobinę sensu choćby części wszechświata:

“Furthermore, those who, to be liberated from political or sexual restraint, accept the doctrine of absolute meaninglessness tend in a short time to become so much dissatisfied with their philosophy (in spite of the services it renders) that they will exchange it for any dogma, however manifestly nonsensical, which restores meaning if only to a part of the universe.”

Huxley Aldous – Ends and Means (1937).

[2] Stephen Weinberg – amerykański fizyk teoretyk, laureat Nagrody Nobla. Jest najbardziej znany ze swej teorii unifikującej dwa oddziaływania: słabe i elektromagnetyczne.

„Niektórzy kosmologowie są filozoficznie przyciągani przez oscylujący model wszechświata. Głównym powodem jest to, że model ten, podobnie jak steady-state model, w elegancki sposób omija problem Gensesis”.

„Problem Genesis” to oczywiście problem związany z tym, że wszechświat miałby mieć początek. Dwa wspomniane przez Weinberga modele wskazują natomiast na odwieczne istnienie kosmosu.

Stephen Weinberg – The First Three Minutes.

[3] Richard Lewontine – amerykański biolog i genetyk. Jest jednym z twórców matematycznych podstaw genetyki populacyjnej. Kierownik Wydziału Zoologii i Biologii na Harvardzie.

„Stajemy po stronie nauki pomimo absurdalności niektórych jej twierdzeń, pomimo niespełnienia wielu jej obietnic dotyczących zdrowia i życia, pomimo tolerancji społeczności naukowej wobec bezpodstawnych historyjek, ponieważ pozostajemy wierni materializmowi. Nie dlatego, że metody i instytucje naukowe wymagają przyjęcia materialistycznego wyjaśnienia doświadczalnego świata, ale przeciwnie, ponieważ z założenia przyjęliśmy materialne przyczyny jako sposób wyjaśnienia świata – niezależnie od tego, jak bardzo przeczą one intuicji, jak niejasne są dla niewtajemniczonych. Co więcej, ten materializm jest absolutny, gdyż nie możemy pozwolić na to, by w naszych drzwiach pojawiła się Boska Stopa.

Prominentny uczony zajmujący się Kantem – Lewis Beck mawiał, że każdy kto mógłby uwierzyć w istnienie Boga mógłby uwierzyć we wszystko. Odwoływanie się do wszechwiedzącego bóstwa jest przyzwoleniem na to, że w każdej chwili regularności natury mogą zostać przerwane, że cuda są możliwe”.

Richard Lewontin, Billions and billions of demons, The New York Review, p. 31, 9 January 1997.

[4] Thomas Nagel – amerykański filozof. Jego najbardziej znanym tekstem jest artykuł Jak to jest być nietoperzem? (What Is it Like to Be a Bat?), w którym krytykuje redukcjonistyczne poglądy w filozofii umysłu.

„Jeśli kiedykolwiek uznałbym, że nicejska wiara jest prawdziwa – napisał – to najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem tej sytuacji byłoby to, że tracę rozum – a nie, że zostałem obdarzony wiarą”.

„Mówię z własnego doświadczenia, jako zdecydowany podmiot tego strachu. Chcę, żeby ateizm okazał się prawdą, ale czuję się niepewnie, bo wiem, że część najbardziej inteligentnych i oczytanych ludzi to wyznawcy religii. Nie chodzi wyłącznie o to, że ja nie wierzę w Boga i, rzecz jasna, mam nadzieję, że mam rację. Liczę na to, że nie istnieje żaden Bóg! Nie chcę, żeby istniał Bóg, nie chcę, żeby taki był wszechświat”.

Thomas Nagel – Esej: Evolutionary Naturalism and the Fear of Religion.

[5] Isaac Asimov – amerykański pisarz i profesor biochemii pochodzenia rosyjsko-żydowskiego. Największy sukces osiągnął jako autor książek fantastycznonaukowych oraz popularnonaukowych.

Mój ateizm jest całkowity. Wiele czasu minęło, zanim zdecydowałem się to powiedzieć. Ateistą byłe przez całe lata, lecz w jakiś sposób wydawało mi się intelektualnie nie uczciwe, aby ktoś powiedział, że jest ateistą, ponieważ zakładało to posiadanie wiedzy, której nie posiadałem. Lepiej było powiedzieć, że ktoś jest humanistą czy agnostykiem. W końcu jednak zdecydowałem, że jestem istotą zarówno emocji jak i rozumu. Mój ateizm jest emocjonalny. Nie posiadam dowodu na to, że Bóg nie istnieje, lecz po prostu silnie podejrzewam, że go nie ma. Dlatego to nie chcę nawet marnować czasu na to.

Isaac Asimov – Free Inquiry (1982)

[6] D.M.S. Watson – brytyjski zoolog i paleontolog, w latach 1921–1951 profesor zoologii i anatomii porównawczej w University College London.

D. M. S. Watson, znany z BBC jako popularyzator teorii Darwina twierdzącej, że człowiek jest potomkiem naczelnych, podczas wystąpienia na konferencji biologów w Cape Town stwierdził: „Ewolucja spotkała się z szeroką akceptacją ze strony zoologów nie dlatego, że kiedykolwiek ją zaobserwowano (…) lub logicznie dowiedziono, ale ponieważ jest jedyną alternatywą dla kreacjonizmu, który musimy odrzucić jako niewiarygodny”.

C. S. Lewis (Oxford University) zdziwiony otwartością Watsona odpowiedział: „Do czego to doszło? Czyżby cała konstrukcja współczesnego naturalizmu opierała się nie na pozytywnych dowodach, lecz na apriorycznym metafizycznym uprzedzeniu? Czy wymyślono ją nie po to, by zbadać fakty, lecz aby trzymać Boga na odległość?”

Herbert Schlossberg – Idols for Destruction: Christian Faith and Its Confrontation with American Society.

Czy wszyscy ateiści to ludzie, którzy nie wierzą w Boga, przede wszystkim dlatego, że nie chcą?  Z pewnością nie.

Allan Rex Sandage – jeden z najbardziej wpływowych astronomów XX wieku. Od 1952 zatrudniony w obserwatorium astronomicznym Mount Wilson Observatory, gdzie był asystentem słynnego Edwina Hubble’a. Po śmierci tego drugiego Sandage kontynuował jego prace. Jako pierwszy wyliczył z dużą dokładnością stałą Hubble’a i wiek Wszechświata. Odkrywca pierwszego kwazara. Zdobywca Nagrody Crafoorda. Powiązany z takimi instytucjami jak: Carnegie Observatories w Pasadenie czy California Institute of Technology. Sandage jest często uznawany za ojca kosmologii obserwacyjnej. Po swoim nawróceniu na chrześcijaństwo około 50 roku życia, zajął się pisaniem tekstów na temat wiary i nauki.

la-me-2010notables-sandage

Nauka oświeca jasno, lecz tylko część rzeczywistości – Allan Sandage.

Chciałbym teraz odnieść się do zagadnień ze świata biologii. Największy żyjący kosmolog to Allan Sandage (1926-), astronom z Carnegie Institution w Pasadenie w Kalifornii. New York Times nazwał go kiedyś „wielkim autorytetem kosmologii”. Było to tuż po tym, kiedy w 1991 roku otrzymał prestiżową nagrodę Crafoord Prize nadawaną przez Szwedzką Królewską Akademię Nauk. Nagroda ta wręczana jest co sześć lat kosmologom i szwedzka akademia traktuje ją jako ekwiwalent nagrody Nobla. Allan Sandage zawierzył swoje życie Jezusowi mając 50 lat. W przytaczanej już książce Alana Lightmana (Origins: the Lives and Worlds of Modern Cosmologists) czytamy, że zadano mu często powtarzające się pytanie: „Czy można być zarazem naukowcem i chrześcijaninem?”

Spodziewano się odpowiedzi pozytywnej, ale Sandage przedstawił ciekawą perspektywę: „Świat we wszystkich swych częściach składowych i zależnościach jest zbyt skomplikowany, aby mógł być rezultatem wyłącznie przypadku. Jestem przekonany, że istnienie życia wraz z całym jego uporządkowaniem w każdym z gatunków jest na to po prostu zbyt dobrze zorganizowane.”

Sandage dokonał najbardziej miarodajnej współczesnej oceny wieku wszechświata i obliczył go na czternaście miliardów lat. Kiedy jednak ten świetny astrofizyk proszony jest o wyjaśnienie, jak można być naukowcem i chrześcijaninem równocześnie, wtedy odwołuje się nie do kosmologii, ale do biologii. Dlaczego naukowiec miałby stać się chrześcijaninem? Biologia odpowiada, że niezwykła złożoność i ogromna zawartość informacji nawet w najprostszym z żyjących organizmów (najprostszym samoreplikujacym się systemie biochemicznym), wskazuje na Boga jako na suwerennego stworzyciela.

Powyższy tekst to fragment eseju Henry’ego Schaeffera (pięciokrotnie nominowanego do Nagrody Nobla za prace dotyczące molekularnej mechaniki kwantowej).

ZOBACZ TAKŻE–> http://www.leaderu.com/truth/1truth15.html

Seria „ARGUMENTY ZA WIARĄ” ma na celu pokazanie, że chrześcijaństwo i ogólnie wiara w Boga nie jest czymś co wymaga całkowitego wyłączenia myślenia. Cykl ten może nie da niezbitego 100% dowodu na istnienie Boga (nie taki jest jego cel), lecz powinien sprawić, aby przynajmniej niektóre osoby niewierzące zmieniły swoją postawę z bezmyślnego wyśmiewania chrześcijaństwa w założenie, że „być może coś w tym jest”. Z kolei osoby już wierzące być może wzmocnią swoją wiarę po kolejnych wpisach z tej serii.

nothing

Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga światy zostały tak stworzone, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych [Heb 11:3].

Jeszcze na początku XX wieku świat nauki uważał, że kosmos jest wieczny. Uważali tak również uczeni żyjący w starożytności. Innego zdania byli jednak chrześcijanie. Dla nich świat został stworzony przez Boga i nie jest wieczny. Tylko Bóg jest. Jak do tej pory XX-wieczne naukowe odkrycia pokazują, że jest tak, jak twierdzą ci drudzy. Materia, energia, przestrzeń a nawet czas mają początek. Wyznawcy Chrystusa do takiego wniosku doszli na podstawie Biblii, która już w swoim pierwszym wersie mówi: Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ktoś w tym miejscu może jednak powiedzieć: No dobra, wszystko fajnie, problem tylko w tym, że Biblia mówi np. także o tym, że świat powstał w 6 dni, a jak wiemy nauka temu przeczy. Cóż to prawda, świat nie powstał w 6 dni. Zastanówmy się jednak dlaczego Kościół nigdy nie robił z tych biblijnych „6 dni” czegoś w rodzaju dogmatu, którym to właśnie jest creatio ex nihilo. Otóż w Piśmie Świętym istnieje ogromna ilość środków literackich, co każe bardzo ostrożnie podchodzić do tego, czy coś należy rozumieć dosłownie czy też nie. Tak się składa, że w przypadku „dni stwarzania” istniały od samego początku przesłanki do pojmowania ich w sposób niedosłowny (patrz choćby teksty Orygenesa z II wieku czy św. Augustyna IVw.). Fragmenty o tym, że „dzień” siódmy wciąż trwa, czy też o tym, że dla Boga 1000 lat jest jak 1 dzień i odwrotnie, to tylko niektóre teksty które sprawiały, że „6 dni” stworzenia przez przynajmniej niektórych wybitnych Ojców Kościoła było traktowanych jako środek literacki, a nie tekst naukowy. Kościół pozwalał tutaj na różne interpretacje, gdyż to, ile trwało/trwa stworzenie było sprawą drugorzędną. Nikt z tego nie robił, ani nie robi dogmatu, w odróżnieniu do creatio ex nihilo.

Creatio ex nihilo (łac. stworzenie z niczego) – pogląd filozoficzny i teologiczny, rozwijany głównie w chrześcijaństwie, wedle którego świat został stworzony przez Boga z nicości. Pojęcie to wyraża podstawową różnicę ontologiczną: jedynie Bóg jest rzeczywistością pierwszą i niestworzoną, świat jest bytem niekoniecznym, powołanym do istnienia z nicości przez Bożą wszechmoc i miłość. Akt stworzenia jest Bożym wolnym aktem dokonanym przez wypowiedzenie Słowa-Logosu (por. J 1,1-3; Hbr 1,1-3). W Kościele katolickim przyjmowany jako jeden z dogmatów wiary (por. KKK 296). Kreacjonizm filozoficzny stoi w opozycji do emanatyzmu, wedle którego świat stanowi emanację Boga, i materializmu, w znaczeniu przekonania o wieczności i samoistności materii.

Pogląd creatio ex nihilo łączy się z monoteizmem (przy czym nie każdy monoteizm zakłada kreacjonizm). Stanowi integralny element wielu religii, m.in. chrześcijaństwa i islamu, czy światopoglądów – np. deizmu.

Creatio ex nihilo a chrześcijaństwo

Ok. 200 r. koncepcji creatio ex nihilo bronił Tertulian przeciwko Hermogenesowi, który opowiadał się za stworzeniem świata z materii pierwotnej (ex materia)[1].

Zagadnienie stworzenia wszechświata „z niczego” znalazło się w kręgu zainteresowania już Augustyna z Hippony (354-432 r.). Pisał on o tym w swych komentarzach do Księgi Rodzaju[2].

Zagadnienie było obszernie dyskutowane w metafizyce średniowiecznej. Tomasz z Akwinu przeciwstawiał się Awerroesowi i jego uczniom, którzy twierdzili, że można dowieść wieczności świata. Również niektórzy kontynuatorzy myśli Augustyna z Hippony twierdzili, że można wykazać logicznie, że możliwa była wieczność stworzonego świata. Tomasz polemizował z tymi poglądami w dziełku O wieczności świata przeciw szemrzącym (De aeternitate mundi contra murmurantes) oraz w Sumie przeciw poganom II, 31-38.

Według rozumowania Akwinaty, można mówić o stworzeniu jako o emanacji, jedynie jeśli jest to emanacja całego bytu (łac. totius esse). Znaczy to, że stworzenie jest aktem, który nie zakłada niczego oprócz Stwórcy. Nie może być mowy wykorzystaniu jakiejś materii pierwszej. Stworzenie nie jest dziełem koniecznym Stwórcy, lecz aktem jego inteligencji i woli. Skutek tego aktu, czyli byty stworzone, zależą od Stwórcy – nazywa się to partycypacją, uczestniczeniem – natomiast Stwórca nie zależy w żadnym stopniu od nich. W pojęciu uczestnictwa nie ma bowiem nic z panteizmu[3].

To, iż zagadnienie „creatio ex nihilo” jest jedną z podstawowych twierdzeń kosmologii chrześcijańskiej świadczą wypowiedzi dwóch Soborów katolickich, Soboru laterańskiego IV (1215 r.) oraz Soboru watykańskiego I, przytoczone przez Katechizm Kościoła Katolickiego n. 296:

Wierzymy, że Bóg, aby stwarzać, nie potrzebuje niczego istniejącego wcześniej ani żadnej pomocy (Por. Sobór Watykański I: DS 3022). Stworzenie nie jest także konieczną emanacją substancji Bożej (Por. Sobór Watykański I: DS 3023-3024). Bóg stwarza w sposób wolny „z niczego” (Sobór Laterański IV: DS 800; Sobór Watykański I: DS 3025.)

Katechizm przytacza też wypowiedź Teofila z Antiochii:

Cóż nadzwyczajnego byłoby w tym, gdyby Bóg wyprowadził świat z istniejącej już wcześniej materii? Ludzki twórca, gdy otrzyma materiał, zrobi z niego wszystko, co zechce. Tymczasem moc Boga okazuje się właśnie w tym, że wychodzi On od nicości, by uczynić wszystko, co zechce.

Katechizm przytacza także wypowiedź matki żydowskiej z II Księdze Machabejskiej: spojrzyj na niebo i na ziemię, a mając na oku wszystko, co jest na nich, zwróć uwagę na to, że z niczego stworzył je Bóg 2 Mch 7,28.

[1] Adam M. Filipowicz: Wieczność materii w kontekście polemiki Tertuliana z Hermogenesem

[2] Przeciwko manichejczykom komentarz do Księgi

[3] Étienne Gilson: Historia filozofii chrześcijańskiej w wiekach średnich. s. 364.

ZOBACZ TAKŻE–> https://znanichrzescijanie.wordpress.com/2014/08/30/argumenty-za-wiara46-big-bang-jako-akt-bozy/