KĄCIK LITERACKI – NOWY WSPANIAŁY ŚWIAT [ALDOUS HUXLEY].

Posted: 20 listopada 2015 in KĄCIK LITERACKI

brave-new-world-coverROZMOWA DZIKUSA Z MUSATFĄ MONDEM – JEDNYM Z 10 ZARZĄDCÓW ŚWIATA:

No więc, jak mówiłem, był kiedyś kardynał nazwiskiem Newman. O, jest ta książka. – Wyjął ją z sejfu. – Przy okazji wyjmę i tę drugą. Napisał ją niejaki Maine de Biran. Był filozofem, jeśli pan wie, kto to taki.

– Człowiek, któremu się nie śniło o wielu rzeczach, jakie są na niebie i ziemi – odparł natychmiast Dzikus.

– O właśnie. Przeczytam panu jedną z rzeczy, o których mu się w pewnym momencie śniło. Na razie jednak niech pan posłucha, co powiedział ów dawny archiśpiewak wspólnotowy. – Otworzył książkę w miejscu założonym skrawkiem papieru i zaczął czytać. – „Nie należymy do samych siebie, tak jak nie należą do nas posiadane rzeczy. Nie my siebie stworzyliśmy, nie możemy sobie samym przewodzić. Nie jesteśmy panami samych siebie. Stanowimy własność Boga. Czyż nie napełnia nas szczęśliwością taki obraz rzeczy? Czy przysparza szczęścia lub pociechy pogląd, że na1eżymy do siebie? Mogą tak sądzić ludzie młodzi lub ludzie kariery. Ci będą uznawać zapewne za rzecz nader istotną możliwość czynienia wszystkiego na własny rachunek, niezależność od kogokolwiek, możliwość niemyślenia o niczym, co poza zasięgiem wzroku, wolność od konieczności nieustannego zabiegania o akceptację, nieustannego modlenia się do kogoś, ciągłego uzależniania własnych poczynań od cudzej woli. Jednakże w miarę upływu czasu także i oni, jak wszyscy ludzie, przekonają się, że niezależność nie jest udziałem człowieka – że jest stanem nienaturalnym – może występować przez czas pewien, ale do kresu bezpiecznie nas nie doprowadzi…”

– Mustafa Mond przerwał, odłożył pierwszą z książek i biorąc w dłoń drugą, kartkował stronice. – Proszę posłuchać na przykład tego – rzekł i raz jeszcze zaczął czytać swym głębokim głosem: – „Człowiek się starzeje; odczuwa w sobie owe doznania słabości, apatii, niewygody, jakie towarzyszą posuwaniu się w latach; czując zaś to wszystko, sądzi, że jest po prostu chory, i tłumi lęk przekonaniem, że ten przykry stan zrodziła jakaś szczególna przyczyna, z której, jak z choroby, ma nadzieję się wyleczyć. Daremne złudzenia! Ta choroba to starość; a jest to choroba straszna. Mówi się, że to lęk przed śmiercią i tym, co po niej nadejdzie, zwraca starzejących się ludzi ku religii. Jednakże na podstawie moich własnych doświadczeń nabrałem przekonania, że niezależnie od wszystkich takich lęków i wyobrażeń uczucia natury religijnej rozwijają się w nas z wiekiem same w sobie; rozwijają się, gdyż w chwili kiedy słabną namiętności, fantazja zaś i zmysły mniej są pobudzane i mniej skłonne do pobudzeń, umysł nasz napotyka w swej pracy mniej przeszkód, w mniejszym stopniu zamącają go obrazy, pragnienia i rozrywki, które dawniej go wciągały. I wówczas Bóg wynurza się niczym spoza chmury; dusza nasza czuje, widzi, zwraca się ku źródłu wszelkiego światła; zwraca się w sposób naturalny i nieuchronny. Teraz bowiem, gdy wszystko to, co światu wrażeń przydawało życia i uroku, zaczyna nas opuszczać, gdy egzystencji zjawisk nie podtrzymują już wrażenia z zewnątrz lub z wewnątrz, odczuwamy potrzebę wsparcia na czymś trwałym, na czymś, co nas nigdy nie zwiedzie – na rzeczywistości, prawdzie absolutnej i wiecznej. Tak, nieuchronnie zwracamy się ku Bogu; to bowiem uczucie religijne jest ze swej natury tak czyste, tak miłe dla doświadczającej go duszy, że wynagradza nam wszystkie inne straty”.

– Mustafa Mond zamknął książkę i odchylił się do tyłu w fotelu. – Jedną z licznych rzeczy na niebie i ziemi, o których się filozofom nie śniło, jest to – zatoczył krąg dłonią – my, nowoczesny świat. Można być niezależnym od Boga tylko w młodości i powodzeniu; niezależność bezpiecznie do kresu nie doprowadzi. A my tu mamy młodość i powodzenie aż do kresu. I co stąd wynika? Ano to, że możemy być niezależni od Boga. Uczucie religijne wynagrodzi nam wszystkie inne straty. Ale przecież u nas nie ma żadnych strat, które wymagałyby wynagrodzenia; uczucia religijne są zbędne. Po co mielibyśmy uganiać za namiastką młodzieńczych pragnień, skoro młodzieńcze pragnienia wcale nie wygasają? Za namiastką rozrywek, skoro aż do samego końca bawią nas wszystkie młodzieńcze głupstwa? Po co nam wypoczynek, gdy nasze ciała i umysły cieszą się nieustającą sprawnością? Na co nam pociecha, skoro mamy somę? Coś trwałego, skoro mamy porządek społeczny?

– Sądzi pan więc, że Boga nie ma?
– Nie, sądzę, że prawdopodobnie jest.
– Więc czemu…?
Mustafa Mond przerwał mu w pół zdania.
– On się różnym ludziom różnie przejawia. W czasach prenowożytnych przejawiał się jako byt opisany w tych tu książkach. Dziś…
– Jak się dziś przejawia? – zapytał Dzikus.
– No więc… dziś przejawia się jako nieobecność; tak jakby go wcale nie było.
– To wasza wina.
– Nazwijmy to winą cywilizacji. Boga nie da się pogodzić z maszynami, naukową medycyną i powszechną szczęśliwością. Trzeba wybierać. Nasza cywilizacja wybrała maszyny, medycynę i szczęśliwość. Dlatego muszę trzymać te książki w sejfie. Są gorszące. Ludzie byliby wstrząśnięci, gdyby…

NOWY WSPANIAŁY ŚWIAT [ALDOUS HUXLEY 1931]

Możliwość komentowania jest wyłączona.