Posts Tagged ‘Olimpiada’

adam_malysz_01

Adam Małysz.

Polski skoczek narciarski, multimedalista olimpijski, najbardziej utytułowany skoczek w historii indywidualnych konkursów mistrzostw świata w skokach narciarskich, po zakończeniu kariery skoczka narciarskiego kierowca rajdowy, międzynarodowy rajdowy mistrz Polski i Czech z roku 2012, dwukrotny uczestnik Rajdu Dakar.

Czy to ma być rozmowa o Kościołach, o wyznaniowych różnicach, czy skupimy się na pojęciu wiary, która łączy wszystkich uznających istnienie Boga? Chcemy mówić między innymi o tym, na ile wiara w Boga pozwala lepiej przejść przez sportową karierę…

Przez sport i przez życie, tego przecież nie da się rozdzielić. Jestem młodym człowiekiem, ale mam za sobą trochę przeżyć, wydarzeń, w których szerzej pojęta wiara w Boga i ludzi, pozwalała mi dokonywać słusznych wyborów.

Które z wydarzeń zdaje się być dla pana przełomowe?

Po dwóch latach słabych startów, które poprzedzone były bardzo dobrymi wynikami w Pucharze Świata na początku kariery, przyszło załamanie. Przestałem wierzyć w sens tego, co robię. Można powiedzieć, że wtedy często rozmawiałem sam z sobą, a trudniejsze pytania zadawałem patrząc jeszcze wyżej, niż latam na nartach po wybiciu się z progu. Te moje wątpliwości rozwiewała żona, która wierzyła we mnie bardziej, niż ja sam. Dlatego nie skończyłem sportowej kariery, skaczę dalej i chyba wreszcie dokonałem w sporcie jakiegoś przełomu, bo z minionego sezonu znów mogę być zadowolony. Jeszcze nie tak bardzo jak wtedy, gdy wygrywałem konkursy Pucharu Świata, ale czuję, że jestem blisko tego ostatecznego przełomu.

Skoki narciarskie to bardzo niebezpieczna dyscyplina sportu. Każdy z oddanych skoków to loteria, w której nie do końca wszystko zależy od pana. Choćby z silnym podmuchem wiatru często wygrać się nie da…

Uprawiam bardzo niebezpieczną dyscyplinę sportu i wiara bardzo pomaga w podjęciu tego ryzyka, ale przecież to nie jest tak, że stałem się wierzący dopiero z chwilą, gdy staję na rozbiegu. Ta wiara we mnie była od dziecka, była zanim w moim życiu pojawił się sport. Ta kolejność jest bardzo istotna, bo wiara towarzyszy mi w całym życiu, nie tylko na rozbiegu. Zdecydowana większość skoczków daje te świadectwa wiary, żegnając się na rozbiegu przed oddaniem skoku. To na pewno nie jest robione na pokaz, sam robię przed skokami znak krzyża. Przecież, gdy się już wybiję na progu, to bliższy jestem, tam wysoko w powietrzu, rozmowy z Bogiem, niż z ludźmi…

Czy przeżył pan wiele takich sytuacji, gdy tej szczególnej opieki „z Góry” pan potrzebował?

Tak, ale nie na skoczni, tylko w drodze na zawody. Dwukrotnie lecąc samolotami, do Finlandii i Szwecji, podczas lądowania przy silnym wietrze dostaliśmy takie podmuchy, że już wydawało mi się, że samolot spadnie na pas startowy bokiem. Najpierw złamie się skrzydło, później rozleci się samolot i będzie po nas… Skończyło się na strachu, na bardzo krótkich chwilach zastanawiania się nad tym, czy to akurat w tym miejscu i czasie nastąpi kres mojej drogi. Nie wiem, a może wtedy była tylko pustka, a dopiero gdy już bezpiecznie w hotelowym łóżku przeżywałem całe wydarzenie ponownie pojawiły się te refleksje. Więcej czasu na myślenie było, gdy jadąc na lotnisko do Wiednia, skąd wylatywaliśmy do Nagano, nasz samochód wpadł w poślizg i odbijaliśmy się od barierki, a potem chcieliśmy „ściąć” stojący we mgle patrol policyjny. Na szczęście auto się zatrzymało. Nikt nie ucierpiał, a wystarczyły milimetry, żeby skończyło się czyjeś ludzkie życie. Trenera, moje, policjanta… Ktoś nad nami czuwał, żyjemy.

http://www.katolik.pl/bozy-doping,1031,812,cz.html?idr=365

irena-kirszenstein-1

Irena Szewińska z domu Kirszenstein.

Urodzona w 1946 roku. Jedna z najwybitniejszych lekkoatletek wszech czasów. Uczestniczyła wpięciu olimpiadach, zdobyta trzy ztote, dwa srebrne i dwa brązowe medale. W 1964 r. w Tokio zdobyta swój pierwszy olimpijski medal pod panieńskim nazwiskiem Kirszenstein. Wielokrotna rekordzistka świata. Po zakończeniu kariery ceniona działaczka krajowych i międzynarodowych organizacji sportowych. M.in. jest prezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, w 1999 roku została wybrana do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.

Uważana jest pani za najwybitniejszą zawodniczkę w historii polskiego sportu. Czy miała pani okazję spotkać się z Papieżem?

Dwa razy miałam zaszczyt uczestniczyć w audiencjach u Ojca Świętego. Pierwszym razem byłam jeszcze zawodniczką, a w drugim przypadku znalazłam się w grupie osób, które brały udział w rzymskich lekkoatletycznych mistrzostwach świata. Mam zdjęcia z tych spotkań i są to dla mnie bardzo piękne pamiątki. Bardzo cenię Jana Pawła II, to wyjątkowa, wielka postać. W rozmowach podczas tych spotkań wykazywał duże zainteresowanie i znajomość sportu. Za każdym razem nas pozdrawiał, co odbieraliśmy jako szczególne wyróżnienie.

Kieruje pani bardzo popularnym związkiem sportowym. Jak traktuje się religię w tym środowisku?

Polski Związek Lekkiej Atletyki, którym kieruję, zachowuje pewne tradycje. W 1999 roku obchodziliśmy jubileusz 80-lecia. Jednym z głównych punktów uroczystości była Msza w kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Pamiętnym akcentem podczas Mszy było poświęcenie nowego sztandaru Związku. Nasz dotychczasowy stary sztandar przekazaliśmy bowiem do warszawskiego Muzeum Sportu. Natomiast – w moim przekonaniu – stosunek do wiary poszczególnych ludzi, to już sprawa osobista każdego z nich.

http://www.katolik.pl/bozy-doping,1031,812,cz.html?idr=368

Leszek Robert Blanik (ur. 1 marca 1977 w Wodzisławiu Śląskim) – polski gimnastyk sportowy, mistrz olimpijski, mistrz świata i mistrz Europy. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Leszek_Blanik_zlotym_2758003

Blanik podczas uroczystości wręczania medali olimpijskich – Pekin 2008.

Moja kariera sportowa trwała blisko 24 lata. Będąc małym chłopcem marzyłem o sukcesach sportowych, by wystąpić na Igrzyskach Olimpijskich oraz słuchać hymnu Mazurka Dąbrowskiego po zdobyciu mistrzostwa olimpijskiego. Przez wszystkie lata miałem marzenia i plany, co do własnej przyszłości. Jednak w osiągnięciu sukcesów i spełnieniu marzeń od zawsze towarzyszyła mi wiara katolicka – wiara w Boga. Jestem pewien, iż gdyby nie opatrzność Boża i moja wiara nie potrafiłbym osiągnąć zamierzonych planów, ale w szczególności nie dałbym sobie rady z problemami, trudnościami i porażkami nie tylko związanymi ze sportem, ale również w życiu codziennym. Moja wiara to nie tylko uczęszczanie na msze święte niedzielne, ale codzienna rozmowa z Bogiem. Nie wyobrażam sobie swojego życia bez Boga i wiary

Letnie igrzyska olimpijskie – złoty medal: Pekin (2008) brązowy medal: Sydney (2000)

Mistrzostwa Świata – złoty medal: Stuttgart (2007) srebrny medal: Melbourne (2005), Debreczyn (2002)

Mistrzostwa Europy – złoty medal: Lozanna (2008) srebrny medal: Petersburg (1998) brązowy medal: Lublana (2004)

Blanik jest pierwszym Polakiem, którego nazwisko nosi gimnastyczny element – skok – przerzut podwójne salto w przód w pozycji łamanej „blanik”. Skok ten wpisany został do przepisów sędziowskich Międzynarodowej Federacji Gimnastycznej (FIG) pod numerem 332.

http://www.sport.episkopat.pl/dokumenty/?type=swiadectwo&id=111

Skoczek narciarski Kamil Stoch oraz była mistrzyni i rekordzistka świata w rzucie młotem Anita Włodarczyk promowali „Ewangelię dla sportowca i kibica”, wydaną przez Edycję Świętego Pawła księży paulistów. Promocja książki, opublikowanej z okazji EURO 2012 i olimpiady w Londynie, odbyła się 29 maja w warszawskim Muzeum Sportu i Turystyki.

wlodarczyk-121442

Anita podczas ceremonii wręczenia medali na Igrzyskach Olimpijskich – Londyn 2012.

Dyrektor wydawnictwa, ks. Tomasz Lubaś SSP poinformował, że książka zawiera tekst Nowego Testamentu z komentarzami, modlitewnik oraz świadectwa takich wybitnych sportowców, jak: Marcin Gortat, Adam Kszczot, Leszek Blanik, Marcin Dołęga, Jerzy Dudek, Tomasz Wałdoch czy Mariusz Wlazły. Ujawnił, że do ostatniej chwili czekano (bezskutecznie) na obiecane teksty od Agnieszki Radwańskiej i Roberta Kubicy.

Młociarka Anita Włodarczyk wyznała, że obecność Boga w jej życiu jest czymś normalnym. Zwraca się do Niego nie tylko w chwilach ciężkich, ale także wtedy, kiedy przeżywa radość. W swoim środowisku stara się zwracać uwagę, gdy ktoś nie zachowuje się zgodnie z duchem Ewangelii. Anita Włodarczyk nie ma problemu, aby pogratulować zwycięstwa innej rywalce, choć jej niemiecka przeciwniczka, rekordzistka świata Betty Heidler nie zdobyła się nigdy na taki gest, kiedy Polka z nią wygrywała.

„Wierzę w Boga, kocham Go, jestem Mu oddana. Wierzę, że moje istnienie ma sens i nie skończy się śmiercią fizyczną. W moim życiu było wiele sytuacji, w których szczególnie odczuwałam obecność Boga i w wielu przypadkach wiedziałam, że mi pomógł” – zaznaczyła Włodarczyk, podkreślając przywiązanie do wartości przekazanych jej przez rodziców Marię i Andrzeja.

Sportowców pytano jak uchronić się przed gwiazdorstwem i pokusą pychy.

„Staram się myśleć tak, jak to robiłam przed sukcesem” – deklarowała Anita Włodarczyk.

http://ekai.pl/diecezje/warszawska/x55166/warszawa-gwiazdy-sportu-promowaly-ewangelie-dla-sportowca-i-kibica/?print=1 http://www.zabno.diecezja.tarnow.pl/index.php/8-nowoci/newsy/2157-swiadectwa-wiary-znanych-sportowcow