Można wiele powiedzieć o tym, co sportowiec wnosi do gry poprzez spojrzenie na jego przydomek, zwłaszcza w koszykówce. Wilt Chamberlain – „The Stilt – szczudło”, Earvin Johnson – „Magic”, Michael Jordan – „Air – podniebny” .
David Robinson w barwach San Antonio Spurs.
Pseudonimem Robinsona brzmi z kolei, „The Admiral”. Pochodzi on z okresu, kiedy Amerykanin służył w U.S. Naval Academy, a związane jest ze zdolnością Davida do przejęcia parkietu boiska w trudnych chwilach i prowadzeniu swojej drużyny do zwycięstwa, co miało miejsce tak wiele razy podczas jego kariery.
Na swój przydomek Robinson zaczął pracować od sezonu 1989-1990, po tym jak dołączył do drużyny San Antonio Spurt, po odbyciu przymusowej dwuletniej służby w Marynarce. Niektórzy zastanawiali się ile czasu będzie on potrzebował, aby stać się naprawdę rozpoznawalnym graczem. Okazało się, że niedługo. Po jednym z meczy podczas jego debiutanckiego sezonu przeciwko ekipie New Jersey Nets, w którym Robinson zdobył 26 punktów i poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa, jeden z rywali powiedział w wywiadzie, „Jeśli on będzie wciąż się tak rozwijał i uczył gry, to nie chciałbym grac przeciwko niemu w przyszłości.”
ALL-STAR ADMIRAŁ
Admirał podczas Igrzysk Olimpijskich.
Podczas swojej gry w San Antonio, David wciąż i wciąż pokazywał jak dobry jest w „uczeniu się gry.” W krótkim czasie stał się jednym z najlepszych centrów (pozycja, na jakiej grał Robinson – admin), w całej lidze NBA, głównie dzięki swojej niezwykłej zręczności i szybkości. W 1990 został wybrany najlepszym debiutantem ligi, w 1992 został uznany najlepszym obrońcą ligi, a w 1995 roku dostał nagrodę dla najlepszego zawodnika całej NBA. Poza tym został wybrany, jako jedyny amerykański gracz trzy razy do olimpijskiej reprezentacji USA.
Podziw, jaki można mieć do Robinsona jest tym większy, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że podczas swojego pobytu w koledżu nie mógł on w pełni poświecić się koszykówce ze względu na wiele innych obowiązków jak np: gra na saksofonie czy pianinie. Sam Robinson mówi o sobie, że jeśli nie byłby koszykarzem, to zostałby naukowcem, muzykiem lub graczem baseball. Biorąc pod uwagę tak napięty grafik, niezwykłym może być fakt, że pomimo tego w 1991 roku Robinson poświęcił się niemal w całości tylko jednej rzeczy. Tą rzeczą było czytanie Biblii.
Biblia? Tak, i David wyjaśnia dlaczego:
„W czerwcu 1991 minister z mojego kościoła przyszedł i odbył rozmowę ze mną. W skrócie powiedział mi, że nie żyłem życiem chrześcijanina, że powinienem zacząć traktować moją wiarę poważnie. Wiedziałem już wcześniej, że powinienem czytać Biblię i próbować nauczyć się więcej o Bogu. 8 Czerwiec był tym dniem, kiedy przysiągłem ofiarować moje życie Jezusowi Chrystusowi. Kiedy to uczyniłem, Pan pobłogosławił mi w moim życiu na wiele sposobów. Sprawił, że zwróciłem całą moją uwagę na Biblię.”
David zrozumiał, że – jak wszyscy inni ludzie – potrzebował przebaczenia, aby uzyskać zbawienie, i że przebaczenie przychodzi przez zaufanie Jezusowi Chrystusowi, jako swojemu Zbawcy. Jezus ratuje nas przed grzechem, który sprawia, że oddalamy się od Boga. Te grzechy trzymają nas z dala od poznania Boga i radości życia wiecznego, które On tak bardzo chce nam dać. W rzeczywistości nasze grzechy dają nam tylko śmierć, jak to jest napisane w Biblii, „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć” (Rzymian 6:23).
Bóg jednak dał nam szansę, na wybaczenie naszych grzechów, kiedy wysłał swojego syna, Jezusa Chrystusa, na śmierć za nas, biorąc naszą karę na siebie. Biblia również mówi, „Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić” (1Pt 3: 18). Chrystus umarł nie tylko po to, aby okazać swoją miłość do ludzi, lecz także powrócił do życia, aby pokazać, ze ma władzę nad śmiercią, którą pokonał.
Dla nas ma to takie znaczenie, że zamiast starać się zdobyć przychylność Boga, poprzez bycie dobrym i robiąc dobrze, (co jest w pełni niemożliwe dla człowieka ze względu na naszą naturę), Bóg w swoim miłosierdziu chce abyśmy po prostu zaakceptowali ofiarę za nasze grzechy, jaka już się dokonała. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.” (Jan 3:16)
W jednym z wywiadów Robinson tak mówił:
„Za każdym razem, kiedy staję na parkiecie, myślę o oddawaniu czci Bogu”, mówi Robinson. „Nie chcę, aby ludzie mówili jak wspaniałą osobą jestem, tylko, aby widzieli jak wspaniały jest Bóg. Chcę po prostu, aby ludzie wiedzieli, że niczym się od nich nie różnię. To, że jestem tak wysoki to tylko i wyłącznie zasługa Boga. Ale najlepszą rzeczą w moim życiu nie jest to, że jestem wystarczająco wysoki, aby być zawodowym koszykarzem, czy posiadanie pieniędzy. Każdego ranka, gdy się budzę chce mi się płakać, jak pomyślę, że Bóg jest tak dobry, i że kocha mnie tak bardzo, ze dał mi trójkę niezwykłych dzieci i wspaniałą żonę”.
David Robinson i Tim Duncan, czyli „Dwie Wieże”.
David Robinson był gwiazdą NBA, człowiekiem, do którego można było się zwracać podczas meczu w krytycznych sytuacjach. Jest on także naśladowcą króla, Jezusa Chrystusa, Zbawiciela Davida i każdego, kto zwróci się do Chrystusa.
Jeśli Admirał widział potrzebę do posiadania kotwicy w swoim życiu, i jeśli odnalazł on przebaczenie, stabilność, i cel w Chrystusie Jezusie, czy i ty nie powinieneś również tego rozważyć w swoim życiu?
http://globalchristiancenter.com/knowing-god-as-a-young-adult/david-robinson.html