Rozmowa Einsteina (???) z profesorem-ateistą.

al

Albert Einstein.

– Pozwólcie, że wyjaśnię wam problem jaki nauka ma z religią. Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich: – Jesteś chrześcijaninem synu, prawda? – Tak, panie profesorze. – Czyli wierzysz w Boga. – Oczywiście. – Czy Bóg jest dobry? – Naturalnie, że jest dobry. – A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko? – Tak. – A Ty – jesteś dobry czy zły? – Wedlug Biblii jestem zły. Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości – Ach tak, Biblia! – A po chwili zastanowienia dodaje:- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy, że znasz chorą i cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej? – Oczywiście, panie profesorze. – Wiec jesteś dobry…! – Myślę, że nie można tego tak ująć. – Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie. Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej – Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie? Student nadal milczy, wiec profesor dodaje:

– Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda? – aby dać studentowi chwile zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody. – Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry? – No tak… jest dobry. – A czy szatan jest dobry? Bez chwili wahania student odpowiada – Nie. – A od kogo pochodzi szatan? Student aż drgnął: – Od Boga. – No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu – czy na świecie istnieje zło? – Istnieje panie profesorze … – Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda? – Prawda. – Wiec kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły. Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi.. – A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece? Student drżącym głosem odpowiada – Występują. – A kto je stworzył? W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie – Kto je stworzył? – wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli. – Powiedz mi – wykładowca zwraca się do kolejnej osoby – Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu? Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora: – Tak panie profesorze, wierzę. Starszy człowiek zwraca się do studenta: – W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa? – Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem. – Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa? – Nie panie profesorze. – A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci? – Nie panie profesorze. Niestety nie miałem takiego kontaktu. – I nadal w Niego wierzysz? – Tak. – Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi ze Twój Bóg nie istnieje… Co Ty na to synu? – Nic – pada w odpowiedzi – mam tylko swoja wiarę. – Tak, wiarę… – powtarza profesor – i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.

Student milczy przez chwile, po czym sam zadaje pytanie: – Panie profesorze – czy istnieje coś takiego jak ciepło? – Tak. – A czy istnieje takie zjawisko jak zimno? – Tak, synu, zimno również istnieje. – Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje. Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta. Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać: – Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła – nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energie lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem. W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kacie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota. – A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność? – Tak – profesor odpowiada bez wahania – czymże jest noc jeśli nie ciemnością? – Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie? Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr. – Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku? – Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.

Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie: – Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć? – Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie – wyjaśnia student – twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć – czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp? – Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest. – A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy? Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę. – Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych i nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacja, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieja niż naukowcem? W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie. – Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład – student rozgląda się po sali – Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora? Audytorium wybucha śmiechem. – Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze? W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie: – Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę. – A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej –  stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło? Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi – Oczywiście że istnieje. Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.

Na to student odpowiada: – Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w momencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła. Profesor osunął się bezwładnie na krzesło… Jeśli udało Ci się dotrwać do końca tego tekstu i wywołał on na Twojej twarzy uśmiech podczas czytania końcówki, daj go do przeczytania również swoim Przyjaciołom i Rodzinie.

PS. Tym drugim studentem był ponoć Albert Einstein. Einstein napisał książkę zatytułowaną „Bóg a nauka” w roku 1921.

http://www.malirycerze.koszalin.opoka.org.pl/start/index.php/pl/rozmaitosci/usmiechnij-sie/1226-albert-einstein-bog-nie-stworzy-za-zo-jest-po-prostu-brakiem-boga

Komentarze
  1. czupakabra pisze:

    w życiu nie czytałem takich BREDNI!! – jak można nazywać Einsteina wierzacym skoro sam osobiście napisał ŻE wiara to bajki dla dorosłych???- zresztą jak większość (ok 95%) laureatów nagrody Nobla – NIE WIERZYLI w żadną formę boskości. !!! – beznadziejny artykuł !!

    • ŁUKASZ pisze:

      Wiele wypowiedzi Einsteina swiadczylo ze nie wierzy w Boga osobowego, interwencjonisty, ze wiekszosc biblijnych przypowiesci trzeba traktować jak bajki.To było tez przyczyna jego konfliktu z kosciolem i krytycznych listow wielu biskupów.Nigdy natomiast nie twierdzil ze nie wierzy w Boga.Po prostu wierzyl po swojemu, tak jak kazdy inteligentny człowiek powinien.Powiedzenie „Bog Einsteina” nie wzielo sie z niczego.Z tej perspektywy nie wiem czy powyższe opowiadanie jest prawdziwe, co do faktu zwiazku z Einsteinem ale prawdopodobne bo nie sprzeczne z jego pogladami.Student metoda akademicka wykazal faktycznie bardzo płaskie w rozumieniu filozoficznym myslenie profesora.

  2. Po pierwsze nie trzeba krzyczeć, aby być zrozumianym. Po drugie jest na końcu użyte słowo ponoć. Po trzecie nawet jak jest to prawda, to później mógł się rozmyślić. Po czwarte nie tyle ważny jest bohater tekstu, tylko treść.

    Jeśli chodzi o procent ateistów wśród noblistów czy ogólnie naukowców to wiadome jest że większość to ateiści, procent jednak waha się w zależności od pola nauki. Np wśród biologów jest procentowo więcej ateistów niż wśród fizyków czy ludzi badających wszechświat. Jeśli chodzi o fizyków to np. wierzącymi byli:

    Max Planck Nobel Laureate in Physics
    Erwin Schrodinger Nobel Laureate in Physics
    Werner Heisenberg Nobel Laureate in Physics
    Robert Millikan Nobel Laureate in Physics
    Charles Hard Townes Nobel Laureate in Physics
    Arthur Schawlow Nobel Laureate in Physics
    William D. Phillips Nobel Laureate in Physics
    William H. Bragg Nobel Laureate in Physics
    Guglielmo Marconi Nobel Laureate in Physics
    Arthur Compton Nobel Laureate in Physics
    Arno Penzias Nobel Laureate in Physics
    Nevill Mott Nobel Laureate in Physics
    Isidor Isaac Rabi Nobel Laureate in Physics
    Abdus Salam Nobel Laureate in Physics
    Antony Hewish Nobel Laureate in Physics
    Joseph H. Taylor, Jr. Nobel Laureate in Physics

    choć nadal jest to raczej dużo mniejszy procent niż fizyków-ateistów.

    To jednak, czy większość naukowców jest niewierząca czy wierząca nie zwalnia nas wciąż z obowiązku poszukiwania prawdy. No chyba, że ktoś uważa że jeśli większość naukowców to ateiści to Bóg na pewno nie istnieje i nie ma co sobie zadawać więcej pytań typu: kim jesteśmy i dlaczego aż tak duża przepaść dzieli nas i zwierzęta, po co żyjemy i gdzie zmierzamy. Jednak nauka, która może odpowiedzieć niemal na wszystkie pytania, o ironio nie da nam odpowiedzi na te mające właśnie największe znaczenie dla nas.

    Erwin Schrodinger – Był chyba najznamienitszym spośród twórców mechaniki falowej oraz twórcą jednego z najważniejszych równań w historii nauki, równania Schrodingera. W książce Nature and the Greeks wydanej przez Cambridge University Press w 1954 roku, Schrodinger oświadcza:

    „Jestem bardzo zdumiony, że naukowy obraz realnego świata jest aż tak niepełny. Oferuje on bardzo wiele rzeczowych informacji, układa całe nasze doświadczenie w nadzwyczajnie spójnym porządku, ale zdumiewać może, że milczy o wszystkim bez wyjątku, co jest rzeczywiście bliskie naszemu sercu, co naprawdę ma dla nas znaczenie. Nie jest w stanie powiedzieć niczego o czerwonym i niebieskim, gorzkim i słodkim, fizycznym bólu i fizycznej przyjemności, nie wie niczego o pięknie i brzydocie, dobru i złu, o Bogu i wieczności. Nauka czasami udaje, że odpowiada na pytania z tego zakresu, ale odpowiedzi te często są tak niemądre, że nie jesteśmy skłonni traktować ich serio.”

    Ja sobie zawsze zadaję pytanie: czy to że takie niemal nic (wodór i hel) istniejące te 15 mld lat temu zamieniło się (bez udziału żadnej inteligencji czuwającej nad tym procesem) w coś np takiego:


    to nie jest prawdziwy cud, w który aby uwierzyć trzeba mieć większą wiarę niż uwierzyć w Boga-stwórcę? Oczywiście to żaden argument w ścisłym znaczeniu tego słowa. W sumie to w żadnym znaczeniu. To po prostu takie odwołanie do zwyczajnego ludzkiego zdrowego rozsądku.

  3. Co do Einsteina to nie byłbym pewien czy był ateistą. Z tego co wyczytałem to nie wierzył po prostu w Boga osobowego, który interesuje się pojedynczym człowiekiem:

    “In the view of such harmony in the cosmos which I, with my limited human mind, am able to recognise, there are yet people who say there is no God. But what makes me really angry is that they quote me for support for such views.”. (The Expanded Quotable Einstein, Princeton University Press, p. 214)

    “Then there are the fanatical atheists whose intolerance is the same as that of the religious fanatics, and it springs from the same source . . . They are creatures who can’t hear the music of the spheres.” (The Expanded Quotable Einstein, Princeton University Press, 2000 p. 214)

    co nie znaczy że nie wypowiadał się również pozytywnie o Jezusie:

    “As a child I received instruction both in the Bible and in the Talmud. I am a Jew, but I am enthralled by the luminous figure of the Nazarene….No one can read the Gospels without feeling the actual presence of Jesus. His personality pulsates in every word. No myth is filled with such life.”

    http://voice-wilderness.org/quotes-about-god/einstein-on-life/

    Nie myślę, że z konieczności nauka i religia są naturalnymi oponentami. W rzeczy samej, myślę, że jest bardzo bliski związek między nimi. Co więcej, myślę, że nauka bez religii jest kulawa, i odwrotnie, religia bez nauki jest ślepa. Obie są ważne i powinny współpracować „ręka w rękę”. – Einstein

    A poniższe zdanie chyba najlepiej podsumowuje skomplikowane i często jakby sprzeczne poglądy Alberta:

    Jestem głęboko wierzącym ateistą. […] Jest to poniekąd zupełnie nowy rodzaj religii

  4. (Odnośnie statystyk)

    Poniżej fragment z eseju Henry’ego F. Schaefera – pięciokrotnie nominowanego do Nagrody Nobla za swe prace z dziedziny molekularnej mechaniki kwantowej.

    „Wielu Amerykanów woli statystyki od anegdot. Pozwólcie mi zatem zaprezentować rezultaty sondażu wśród członków stowarzyszenia pracowników nauki Sigma Xi*. Badaniami objęto 3300 naukowców, tak więc wnioski z sondażu obarczone są jedynie małym błędem statystycznym. Opis tego badania podsumowano w Chemical and Engineering News z 7 listopada 1988 roku następującymi słowami: „Jeśli chodzi o kwestie wiary, naukowcy są zakotwiczeni w głównym nurcie społeczeństwa amerykańskiego”. Połowa naukowców biorących udział w sondażu uczestniczy regularnie w praktykach religijnych. Przyglądając się bardziej szczegółowo tym badaniom widać, że około 41% naukowców posiadających stopień doktora uczęszcza do kościoła w każdą niedzielę, podczas gdy ogólnie w amerykańskim społeczeństwie wartość ta wynosi 42%. Nowszy, chociaż o węższym zasięgu sondaż (The Scientist, 19 maja 2003) pokazuje, że 52% biologów uważa się za chrześcijan. Wydaje się zatem, że jakiekolwiek byłyby powody przyjmowania religijnych postaw, nie mają one wiele wspólnego z posiadaniem tytułów naukowych”.

    * Ponad 200 członków Sigma Xi otrzymało Nagrody Nobla, m.in. Albert Einstein, Enrico Fermi, Linus Pauling, Francis Crick i James Watson. Obecnie organizacja liczy ok. 60 000 członków pochodzących z ponad 100 krajów.

    Cały esej tego wybitnego naukowca (po polsku) pod poniższym linkiem który bardzo polecam:

    http://chfpn.pl/index/?id=798cebccb32617ad94123450fd137104 – część I
    http://chfpn.pl/index/?id=f80bf05527157a8c2a7bb63b22f49aaa – część II

    W sumie to polecam całą stronę chfpn.pl

  5. Celsjusza pisze:

    Ja mam takie pytanie do autora tego tekstu.
    Ciepło mierzymy termometrem (np. rtęciowym), a temperaturę określamy jednostkami np. Celsjusza, kelwina i Fahrenheita.
    Jasność oświetlenie mierzymy Luksomierzem, a wartość określamy w jednostkach kandela.

    Jakie jest narzędzie do mierzenia dobra? W jakich jednostkach mierzy się dobro? Ile jednostek dobra ma obecny papież?

    Jak na razie podciąganie dobra pod światło i ciepło brzmi dla mnie trochę jak scholastyczny bełkot. Hipoteza mierzalnego dobra jest dla mnie całkiem naciągana.
    Oczywiście mogę się mylić i być trochę niedoinformowany w dzisiejszej wiedzy, więc będę bardzo ucieszony, jeżeli ktoś odpowie mi przynajmniej na dwa pierwsze pytania. Bo jak na razie z trudem powstrzymuję się od śmiechu.

    Pozdrawiam.
    Życzę szczęścia i zdrowia.

  6. demo pisze:

    Wiara w Boga Wszechmogącego jest dogmatem czyli wierzymy albo nie i analogicznie jest z powstaniem wszechświata, przyjęliśmy ,że początkiem wszechświata był wielki wybuch czyli przyjęliśmy też dogmat . Absurdalnie to zabrzmi ale początek wszechświata nie wyklucza istnienie Boga

    • Pawel pisze:

      Nie ma tutaj żadnej analogii. Wiara nie może się obyć bez niezmiennych dogmatów, nauka, aby się wciąż rozwijać, nie może być zakładniczką dogmatyzmu. Wielki Wybuch jest HIPOTEZĄ popartą dowodami (np. mikrofalowe promieniowanie tła). Nie jest to w żadnym razie dogmat.

      • Oczywiście, że nie jest to żaden dogmat. One w nauce nie istnieją a przynajmniej nie powinny. Nie jest to także hipoteza, tylko bardzo mocna teoria, którą bardzo ciężko byłoby obalić, choć wielu ludzi w przeszłości tego chciało, jak choćby Fred Hoyle, który jako pierwszy użył nazwy bigbang, robiąc to w dodatku w sposób pogardliwy. Sam stworzył swoją własną teorię steady state, która obecnie praktycznie rzecz biorąc nie ma zwolenników z tego co wiem.

  7. Zofia Chybalska pisze:

    Dobro wywodzi się z miłości. Miłość jest wszystkim tym co tracisz bez miłości.

  8. Lag pisze:

    Na temat cytatów Einsteina i manipulacji nimi przez Dawkinsa warto sprawdzić „Bóg istnieje. Dlaczego najsłynniejszy ateista zmienił swój światopogląd” A. Flew.

    • Książka ciekawa, a co do Einsteina to manipulacje idą i z jednej strony i z drugiej. Niektórzy ateiści mówią, że Einstein był ateistą, co nie jest prawdą. Chrześcijanie czasami natomiast mówią tak jakby Einstein wierzył w Boga osobowego, co także najpewniej nie jest prawdą, choć co uczony ten uważał będąc blisko śmierci jest pewnie tajemnicą. Niemiec z tego co wiem wierzył że za istnieje kosmosu stoi jakaś racjonalność, jednocześnie nie uważał jej za osobę. Jak dla mnie taka wiara jest trochę dziwna, no ale niektórzy tak wierzą.

      Co do Flew’a to kto by pomyślał, że jeden z najsłynniejszych filozofów ateistycznych uwierzy w Boga (choć dla niego był to Bóg rozumiany jako Absolut – coś jak Arystotelowski Bóg). Dodatkowo opierając się na tym do czego doprowadza nas XX wieczna nauka która to w sposób oczywisty przybliża nas do Boga choć nie daje tego co moglibyśmy nazwać dowodem. Bardziej można mówić o argumentach czy przesłankach [świat mający początek, kosmos w którym istnieje życie inteligentne i świadome to jeden na tryliony trylionów (co najmniej) czy DNA o którym nieprzypadkowo mówi się kod czy język.

      Zresztą jak spojrzymy na całą ewolucję kosmiczną to ciężko zmusić się do niewiary. W pierwszym ułamku sekundy po Weilkim Wybuchu istniała tylko energia – wysokoenergetyczne promienie sświetlne, które to z czasem zamieniły się we mnie, piszącego teraz te słowa. Czy to nie cud? Jasne że tak. Po prostu współczesny człowiek nauczył się głupio (?) myśleć że jak jesteśmy w stanie wskazać to co nazywame mechanizmem naturalnym czy prawem natury to w całym zjawisku nie ma nic nadzwyczajnego.

      Bóg jest istotą racjonalną dlatego to świat został stworzony w sposób racjonalny (koncepcja praw natury to dzieło chrześcijańskie patrz choćby Kartezjusz czy Newton). A same prawa są niezbędne abyśmy mogli czytać naturę. Dzięki temu mamy naukę która zbliża nas do prawdy (a ta do Boga) jak i poprawia naszą kondycję życiową.

      Descartes (Kartezjusz) wrote to his friend Marin Mersenne, arguing that “the
      mathematical truths, which you call eternal, were established by God and totally
      depend on him just like all the other creatures” (Cottingham et al., 1985–91, 3, 23).

      Arystoteles uważał że każdy przedmiot ma swoje własne „przyczyny”. Kartezjusz mówi inaczej: cała rzeczywistość materialna jest w pełni zależna od Boga, który jest istotą racjonalną, a więc i prawa rządzące naturą są racjonalne i można je opisać językiem matematyki.

      In his Principles of Philosophy (1644), Kartezjusz identifies three “laws of nature,”
      which he describes as constant and immutable. They derive these characteristics, he
      insists, from their divine author, who likewise is said to be constant and immutable
      (Cottingham et al., 1984–85, 1, 240, and 286).

      Robert Boyle – ojciec chemii napisał o “laws of motion” that “did not necessarily spring from the nature
      of matter, but depended on the will of the divine author of things” (Boyle, 1966, 5,
      521).

      Ciekawy artykuł Petera Harrisona z Oxfordu: http://www.lse.ac.uk/CPNSS/research/concludedResearchProjects/orderProject/documents/Publications/HarrisonLawsofNature.pdf

      • Pawel pisze:

        Zarzucanie manipulacji Dawkinsowi przy jednoczesnym wstawianiu tekstu o zdarzeniu, które nigdy nie miało miejsca (tytułowa „rozmowa Einsteina z profesorem-ateistą”) i to w zakładce „Znani chrześcijanie” może budzić co najwyżej uśmiech politowania… Nazwanie tego manipulacją jest eufemizmem – można by rzec, że to zwykłe kłamstwo, które chyba chrześcijanom nie przystoi. Dziwne wydaje się wykorzystywanie autorytetu Ludzi Nauki w celu wzmocnienia argumentacji teistycznej – czyżby autorytet Kościoła jednak nie wystarczał?

      • @Paweł

        Napisane jest na końcu tekstu „ponoć”. Poza tym komentarze nie są usuwane i jest w nich link abażura http://www.snopes.com/religion/einstein.asp. Kto chce może wejść i nie jeden wchodził jak widziałem. Nigdzie w zakładce „znanichrzescijanie” nie ma żadnego Einsteina czy „Rozmowa Einsteina…” bo Einstein nie był żadnym chrześcijaninem czy choćby wyznawcą Judaizmu.. To zakładka „ciekawostki”.

        Słowo >>Bóg<< jest dla mnie niczym więcej niż wyrazem i wytworem ludzkiej słabości a Biblia zbiorem dostojnych, ale jednak prymitywnych, legend, które są ponadto dość dziecinne. Żadna interpretacja, niezależnie od tego jak subtelna, nie może (dla mnie) tego zmienić.
        http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/bog-wytworem-ludzkiej-slabosci-list-einsteina-na-aukcji-za-miliony,280355.html

        Kłamstwo? Wiesz co to kłamstwo? Świadome mijanie się z prawdą. To czy ta rozmowa jest prawdą czy nie to nie wiem. Ale jak kogoś interesuje to poprzez komentarze może dojść do strony która podobno obala zaistnienie tej rozmowy.

        Jak napisałem w pierwszym komentarzu w tej rozmowie ważna jest treść a nie kto ją odbył lub czy w ogóle miała miejsce.

  9. „Zło jest brakiem Boga” Jakie to naciągane przy powszechnemu stanowisku o wszech obecności wspomnianego. Szatan to taka twierdza gdzie Bóg nie ma dostępu (wszechmogący). Co za infantylne mataczenie w drugiej części tej rozmowy. Ta druga część sama się ośmiesza. Takie gdybanie teistyczne!

  10. warp pisze:

    Gdybanie to jest Twoje ateistyczne. Bóg jako wszechmogący oczywiście ma dostęp do każdego , szatana również tyle tylko, że wtedy tego szatana zmieniłby w coś dobrego a Bóg widać czynić tak nie chce bo pozostawia każdej istocie rozumnej wolną wolę. Tak, tak ateisto, Bóg ogranicza sam siebie pozostawiając nam wolne wybory. Ogranicza oczywiście w tym sensie, że pozwala decydować w naszej codzienności za Niego.

  11. Miłka pisze:

    No tak. .czysta grafimania….Jak brak argumentów, to zaczyna się demagogia, taka, jaką tchnie ten absurdalny, zwyczajnie głupi tekst frustrata, który gdzieś zgubił mózg. …Otóż Szanowny Ignorancie, to nie nauka ma problem z religią, tylko religia z nauką. …

  12. Tolek pisze:

    ….w obliczu ogromu zła na Świecie. Bluznierstwem jest posądzać Boga o istnienie….

  13. hello pisze:

    Argumentacja „ponoć” Einsteina przedstawiona w tym tekście jest tak słaba, że należy powiedzieć tylko jedno: nie obrażajcie Einsteina!

Dodaj komentarz